Sztuka, która wyszła na ulice i opanowała mury
Osoby, które nie przepadają za muzealnymi salami, gdzie każdy krok zwiedzającego czujnie śledzi personel, nie muszą rezygnować z obcowania ze sztuką. Wystarczy wyjść z domu i rozejrzeć się dookoła. Wiele murów, elewacji czy wysokich ścian bloków z wielkiej płyty zdobią murale, które w Polsce przestały być postrzegane jako akt wandalizmu.
Osiedlowy akcent kolorystyczny
Wielkoformatowe malowidła ścienne wrosły już na stałe w tkankę miejską. Ożywiają one szare osiedla, stanowią komentarz do ważnych wydarzeń społecznych, zachęcają do dyskusji. Sztuka uliczna dostępna jest dla wszystkich, o każdej porze dnia i nocy. Artyści urozmaicają przestrzeń publiczną, wnoszą do niej potężną dawkę koloru. Dzięki temu wybrane murale stają się znakami rozpoznawczymi charakterystycznymi dla konkretnego miasta oraz atrakcją turystyczną.
Wszystko zaczęło się w neolicie
Na terytorium Polski jedne z pierwszych murali pojawiły się na ścianach kopalni krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich (nieopodal Ostrowca Świętokrzyskiego). Szkice wykonane węglem, pochodzącym z łuczyw, powstały ok. 3900 lat p.n.e. (neolit).

Natomiast praojcem współczesnego graffiti były hasła oraz znaki malowane na ścianach podczas II wojny światowej. Można je uznać za formę walki z okupantem. Do murów przykładano szablony i za pomocą farb w aerozolu tworzono słynne kotwice z trzonem w kształcie litery P bądź inne symbole.
Znikające postacie i pomarańczowa rewolucja
W okresie PRL-u ściany kilkunastopiętrowych bloków zaczęły zdobić barwne murale będące jednocześnie reklamami PKO, Pewexu czy PZU. Tymczasem za prekursora polskiego graffiti uważa się Włodzimierza Fruczka. W 1970 roku zaczął tworzyć swoje ekspresyjne prace na ścianach kamienic warszawskiej Woli. Jako pierwsze pojawiły się zaznaczone białą farbą obrysy ludzkich sylwetek. Postacie chwiały się, unosiły ręce do góry, zatracały się w swojej samotności. Wręcz wtapiały się w mur.

W latach 70. XX wieku mury opanowali artyści buntujący się przeciwko władzy socjalistycznej. Swoją niechęć wobec zastanej rzeczywistości wyrażali rozmaitymi hasłami, znakami oraz logotypami Solidarności. Oczywiście były one zamalowywane przez milicję. Te działania zainspirowały artystę Waldemara Fydrycha, który w 1982 roku we Wrocławiu rozpoczął akcję nazwaną „Pomarańczową alternatywą”. Na zamalowanych hasłach rysował wizerunki krasnoludków w pomarańczowych czapkach. Przedsięwzięcie zyskało wielu zwolenników i zaczęło święcić triumfy także w innych miastach.
W latach 80. XX wieku na warszawskich murach, przystankach autobusowych, płytach chodnikowych, budkach telefonicznych zaczęło pojawiać się graffiti niezaangażowane politycznie. Na pierwszy plan wybijały się niewielkie prace Tomasza Sikorskiego przedstawiające syrenkę wyrzucającą tarczę i miecz, człowieka skaczącego do wody, pływaka czy biegnącego mustanga.
Młodzież wyszła na ulice
Polski street art największy rozkwit przeżył po 1989 roku. Początkowo młodzi artyści czerpali wzorce z USA i krajów zachodniej Europy. Z czasem jednak, każdy z nich wypracował swój własny, rozpoznawalny styl. Obecnie w większości polskich miast możemy podziwiać wielkoformatowe, barwne murale. Niektóre z nich pełnią funkcję jedynie estetyczną, inne wręcz krzyczą do przechodnia, aby zwrócił uwagę na problemy współczesnego świata, a kolejne upamiętniają zmarłe osoby bądź ważne wydarzenia.
Przechadzając się ulicami warto bacznie rozglądać się na boki, aby nie przeoczyć ciekawego dzieła czekającego tylko na odkrycie.
Mikołaj Rejs Natalia Rak Natalia Rak Sepe i Chazme Sepe i Chazme Etam Cru Etam Cru Mikołaj Rejs Mikołaj Rejs
W Polsce do jednych z najbardziej uznanych współczesnych twórców murali należą:
- Duet Etam Cru ( Przemek Blejzyk i Mateusz Gapski), których dzieła inspirowane rodzimym folklorem można obejrzeć m.in. w Łodzi, Bydgoszczy, Warszawie czy Turku.
- Natalia Rak, której sławę przyniósł białostocki mural przedstawiający ogromną dziewczynkę podlewającą konewką drzewo.
- Mikołaj Rejs. Jego murale, pełne tajemniczych bóstw, fantastycznych stworów unoszących się w przestworzach, opanowały krakowskie ściany i mury. Artysta czerpie inspiracje z ludowych podań.
- Sepe (Michał Wręga). Jego prace widoczne są na murach m.in.: Warszawy, Wrocławia, Szczecina, ale także Pragi, Lucerny czy Berlina.
- Chazme (Daniel Kaliński) w tkankę miejską wtapia motywy geometryczne, którymi ozdobił ściany m.in.: Łodzi, Gdańska, Krakowa oraz Lille czy Berlina.
0 KOMENTARZY