Gucio odczarowany
Dobiegły końca uroczystości związane z obchodami roku Zofii Urbanowskiej. Pisarka jest honorową obywatelka miasta, jej imię noszą ogródki działkowe, ulica i szkoła podstawowa, przed którą stoi pomnik pisarki.
Tysiąc pięćset dwanaście Zosiek jest w mieście właśnie, ale ten rok w garści trzyma … Ta jedyna!
To hasło przyświecało obchodom Konińskiego Roku Zofii Urbanowskiej. Były wiersze, piosenki, przedstawienia, zlot wszystkich pań i dziewczynek o imieniu Zofia. Zorganizowano specjalną sesję fotograficzną. W ogrodzie i Dworku Zofii Urbanowskiej, gdzie mieści się obecnie Urząd Stanu Cywilnego, pasjonaci fotografowania działając twórczo ożywiali postać pisarki. Następnie miejsce akcji przeniesiono do Dworku w Muzeum Okręgowym w Koninie, które było jednym z patronów tego wydarzenie. Okolica i klimat, jaki panuje na terenie muzeum, dopingowały do realizowania artystycznych pomysłów.

W Gosławicach do końca lat sześćdziesiątych stał w parku niewielki murowany dwór z małym gankiem. Najprawdopodobniej funkcjonał tam w 1863 szpital powstańczy. Niestety, ze względu na zły stan techniczny został rozebrany. Podobny dwór znajdował się pod Kołem, w Ruszkowie. Wybudowany u schyłku osiemnastego wieku, w drugiej połowie dziewiętnastego wieku został częściowo przebudowany. Po II wojnie działała w nim szkoła. Od lat osiemdziesiątych, kiedy szkołę przeniesiono, zaczął się chylić ku upadkowi. Po dokonaniu inwentaryzacji odtworzono go na terenie należącym do Muzeum Okręgowego, które zyskało w ten sposób około czterystu metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej. Dwór jest położony w pięknym miejscu, teren wokół niego aż pachnie od kolorów wielu kwiatowych nasadzeń. Prezentowana we wnętrzu ekspozycja nosi tytuł „Dwór polski”. Wnętrze odtworzono sięgając do wielu źródeł. Korzystano z pamiętników, inwentarzy. Przeprowadzono wywiady ze starszymi mieszkańcami pamiętającymi dworek gocławicki i ruszkowski. Meble i bibeloty, które które tworzą niepowtarzalny klimat dworu, powstawały od osiemnastego wieku do początków dwudziestego. W budynku nie znajdziemy kuchni, gdyż zlokalizowana była w nieodtworzonej oficynie. Na parterze w amfiladzie następują po sobie kolejne pomieszczenia: kredens, jadalnia, salon, gabinet, sypialnia i garderoba. Aranżacja przestrzeni przewidziała taki sposób ułożenia przedmiotów, który sugeruje, że dwór wciąż jest zamieszkany przez żywych ludzi.

Mamo, a czy spotkamy tu Gucia? – odezwał się młodociany zwiedzający.
Być może uczestniczył w jednej z lekcji muzealnych „Czy warto współcześnie czytać Zofię Urbanowską?”, które w ramach lekcji muzealnej było organizowane przez Muzeum Okręgowe.

Na piętrze do wszystkich pomieszczeń wchodzi się z korytarza. Możemy obejrzeć pokój gościnny, buduar i pokój guwernantki. Zgromadzono w nim pamiątki po konińskiej pisarce. Zwraca uwagę oryginalne biurko, przekazane przez Deotymę, czyli Jadwigę Łuszczewską. Zofia Urbanowska była wierną uczestniczką wieczorów czwartkowych, odbywających się w salonie literackim Deotymy. Uzupełnieniem klimatu są plansze prezentujące modę kobiecą z lat 1846-1905. Pani opiekująca się wystawą opowiedziała mi o grupie turystów, która krążyła po dworku w kostiumach z epoki Zwróciła uwagę, że kostiumy te bardzo mocno wpływały na sposób poruszania się zarówno kobiet, jak i mężczyzn. To był moment, kiedy dwór rzeczywiście stał się żywy. Później zaczęłyśmy rozmawiać o wystawie. Okazało się, że wiele osób odwiedzających muzeum zna twórczość Zofii Urbanowskiej. „Gucio zaczarowany” był najpopularniejszą jej powieścią. W międzywojniu doczekał się aż siedmiu wznowień. Klimat, jaki panował w pokoju guwernantki, gdzie zgromadzono pamiątki po pisarce, miał na pewno wpływ na fakt, że nasza rozmowa trwała długo. W dodatku chętnie włączali się do niej inni zwiedzający. Każdy miał jakąś własną opinię, przemyślenia dotyczące „Gucia zaczarowanego”. Co jest w tej książce takiego, że wciąż budzi w nas emocje? Idea „stworzenia pokutującego”, zadośćuczynienie, poznanie czy samodzielne znalezienie miejsca w świecie?

Nie sposób wymienić wszystkich wydarzeń, imprez, rajdów i ciekawych spotkań, które miały za zadanie uświetnić Koniński Rok Urbanowskiej. Najlepiej jednak zapamiętałam spontaniczną rozmowę z opiekunką ekspozycji w Dworku na terenie Muzeum Okręgowego oraz pełne sympatii do pisarki uwagi wymieniane z innymi zwiedzającymi.

(fot. Autorka)
0 KOMENTARZY