Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Władza, kraj i ludzie w Lądzie nad Wartą

Muzeum Archeologiczne w Poznaniu wraz z naukowcami, samorządem lokalnym oraz rzeszą entuzjastów współtworzy Ogólnopolski Festiwal Kultury Słowiańskiej w Lądzie nad Wartą. Pierwsza edycja miała miejsce w 2005 i rozpoczęła się od przekazania starszyźnie plemiennej władzy nad Lądem. Zgromadzono budulec do wznoszenia obronnego grodu. Kiedy wyrocznia wydała przychylny wyrok, rozpoczęto budowę.

Dzięki swobodnej formule festiwalu, co roku można spędzić pierwszy czerwcowy weekend w pięknym krajobrazie oraz magicznej atmosferze. Zmieniają się tematy spotkań, ale grupy rekonstrukcyjne mieszkają w namiotach, kobiety zbierają zioła albo gotują w kociołkach nad ogniskiem. Wojowie kwestie sporne rozstrzygają walcząc do upadłego. Młode dziewczyny tańczą w rytm dawnej muzyki. A dzieci? Najchętniej dają się zakuć w dyby.

A ja panią znam – odezwała się Zielarka w stroju z epoki. –  W zeszłym roku miała pani długą spódnice – dodała z lekką naganą w głosie.

Turystów nie obowiązuje średniowieczny dress code, ale bardzo często osoby przyjeżdżające co roku dostosowują się do klimatu festiwalu. Olbrzymia w tym zasługa cyklu wykładów, które pokazują jak wiele istnieje w naszym życiu odwołań do średniowiecznych tematów.  To bardzo ośmiela do prezentowania własnych wyobrażeń dotyczących wieków średnich. Ósma edycja festiwalu  poświęcona była władzy duchowieństwa, tegoroczna dotyczyła rozłożenia sił w państwie. Festiwalowe Królestwo żyło przez dwa dni pod  hasłem „Władza, kraj i ludzie”. Zadawano pytania: czym było państwo i jakie modele organizacyjne panowały. Tego typu rozważania burzą mury między tym, co jest zabawą, a tym, co postrzegamy jako surowe daty. Uczestnicy festiwalu  z roku na rok coraz śmielej podchodzą do zajęć warsztatowych, uczą się piec podpłomyki, przyglądają się pracy kowali lub strzelają z łuku. Dużym zainteresowaniem cieszył się namiot Lokalnej Organizacji Turystycznej „Marina”, gdzie znajdowało się stoisko Centrum informacji Turystycznej w Koninie. To tam można było spotkać przedstawicieli Muzeum Okręgowego w Koninie, którzy chętnie dzielili się informacjami dotyczącymi olbrzymiego obiektu wykonanego w skali 1:1. Słoń leśny, na którego szkielet natrafiono w lutym 1984 roku podczas robót górniczych na odkrywce „Jóźwin” stanowi muzealną atrakcję ne skalę europejską.

Podczas festiwalu w Lądzie  wystawcy proponują oryginalną biżuterię, stroje,  lokalne smakołyki.  W tym roku prym wiodły drewniane kije z końską głową. Użytecznością podbiły serca dzieci, a rodziców – ceną. Wszystko w średniowiecznym kolorycie. Turyści lubią tu przyjeżdżać nie tylko ze względu na niezliczoną ilość barwnych  kramów,  koncerty muzyki, ale przede wszystkim dlatego, że wizja wieków średnich, jaką proponuje festiwal, pokazuje, jak wiele nas łączy. I teraz, i dawniej.

Niestety, nie mogłam sobie skojarzyć kim jest stojąca przede mną Zielarka. Dopóki nie padło kluczowe pytanie:

–        A gdzie archeolog szuka rodziny?

–        W grobie – odparłam bez chwili wahania.

Tematem ubiegłorocznych spotkań były „Herby, rody i rodziny”. Szczególnie zapamiętałam wykład zatytułowany  „Archeolog szuka rodziny”, który poprowadził Jacek Wrzesiński, archeolog ściśle związany od 1997 roku z Rezerwatem Archeologicznym Gród w Grzybowie. Niezmordowanie prowadzi edukację plenerową przez cały rok. Bez względu na mrozy w zimie, wiosenne roztopy czy letnie upały. W Grzybowie bez przerwy odbywają  się rozwijające wyobraźnie spotkania. Podczas wykładu w Lądzie zgromadzona publiczność, która składała się z mnichów, wojów, zielarek, naukowców i turystów w sandałach dała się ponieść fascynującym wizjom tego, o czym mówią miejsca pochówku.

W tym roku bardzo dobrze dyskutowało się o władzy. Gród w Lądzie był początkowo ośrodkiem władzy plemiennej, potem piastowskiej. Natomiast klasztor cysterski współpracował z książętami i królami Polski. Rozpiętość form sprawowania władzy, a co za tym idzie różnorodne doświadczenia z przeszłości promieniowały na wszystkich uczestników tegorocznych wykładów. Zarówno w średniowieczu, jak i dzisiaj nie istniał jeden model ustrojowy. Z tej perspektywy łatwiej zastanawiać się nad dylematem, przed jakim stanął Mieszko I. Władza sprawowana w miastach różniła się od tej, która obowiązywała na przykład w zakonach czy cechach handlowych. Władca idealny to taki, który miał być hojny i sprawiedliwy, a lud posłuszny i wierny. Lud potrzebował władcy będącego gwarantem bezpieczeństwa i powodzenia. Zabiegający o poparcie władca wymagał danin, a także stosowania się do wyznaczonych przez niego praw. Naruszenie tego układu ponosiło za sobą poważne skutki. Mimo rozwoju kulturowego, mimo osiągnięć świata nauki wciąż łączy nas ze średniowieczem różnorodność rozwiązań współczesnej państwowości.

Kto nie miał już ochoty dyskutować, mógł wybrać się na „Wiec słowiański” albo obejrzeć inscenizację „Bitwy o Ląd”. Warsztaty garncarskie były równie interesujące dla dorosłych, jak i dla dzieci. Energicznie przebiegała nauka tańców dawnych i tradycyjnych. W Ośrodku Edukacji Przyrodniczej można było odetchnąć słuchając wykładów związanych z naturą albo obejrzeć wystawę fotografii przyrodniczej Jerzego Orchowskiego. Szeroka gama koncertów muzyki dawnej sprawiła publiczności wiele radości. Duże wrażenie robiły spektakle teatralne, zwłaszcza widowiska jarmarczne. Dla sympatyków muzyki poważnej dostępne były koncerty w klasztorze. O wyznaczonych godzinach istniała możliwość zwiedzania z przewodnikiem klasztoru wpisanego na Listę Pomników Historii Polski. W krużgankach i sieni funkcjonowały miedzy innymi warsztat witrażysty oraz prasa Gutenberga.

Dorośli, bez względu na płeć, z różnym powodzeniem strzelali z łuku, rzucali oszczepem czy toporem. Uczestnicy warsztatów walki mieczem długim zgodnie twierdzili, że z perspektywy kanapy rzeczy wyglądała na znacznie łatwiejszą, niż się okazała.

Muzeum Archeologiczne w Poznaniu wystąpiło z cyklem zajęć dla rodzin „W słowiańskiej krainie” czy „Pracownia insygniów królewskich”. Kto chciał tylko pooddychać średniowiecznym klimatem, ten miał możliwość przyglądania się codziennej krzątaninie w osadzie słowiańskiej. W tym roku ze względów bezpieczeństwa zdemontowano drewniany gród, co wywołało falę wspomnień fanów festiwalu. Program spotkań w Lądzie jest co roku bardzo bogaty. Rozpiętość proponowanych atrakcji sprawia, że każdy wyjeżdża stąd z uczuciem, że było warto tu być. Rano, kiedy osada powoli budzi się do życia, w południe, gdy słychać gwar z kolorowych kramów i wieczorem, wśród światła z ogniska, przez dwa czerwcowe dni współczesność miesza się z historią. I obie na tym zyskują.

0 KOMENTARZY