W szufladzie
Dokładnie rok po śmierci Wisławy Szymborskiej, 1 lutego 2013 roku, bliskie jej kiedyś przedmioty rozpoczęły nowe życie. Nie w surowych gablotach ani w szczegółowej rekonstrukcji jej mieszkania, ale w szufladzie. Dlaczego w ten sposób? Z wiersza „Możliwości” można by wywnioskować, że poetka tak właśnie by wolała. W Kamienicy Szołayskich – Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie – powstało miejsce, gdzie część spuścizny po Noblistce zaprezentowana w atrakcyjnej formie przypomina o jej życiu i twórczości. Fundacja Wisławy Szymborskiej, która objęła po swojej patronce stanowisko Ambasadora Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, skorzystała z gościnności Muzeum Narodowego w Krakowie i we współpracy z nim stworzona została wystawa, gdzie cenne pamiątki są dostępne dla zwiedzających.
Odwiedzenie „Szuflady Szymborskiej” znalazło się w planie tegorocznych, już XXIII Spotkań Humanistycznych w Krakowie, organizowanych przez Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci – Program Pomocy Wybitnie Zdolnym, którego jestem stypendystką. W towarzystwie pani Marii Mach, koordynatorki działań Funduszu i profesor Teresy Walas, literaturoznawcy, teoretyka i historyka literatury oraz krytyka literackiego, która znała Wisławę Szymborską i zgodziła się oprowadzić nas po wystawie, przekroczyliśmy próg pomieszczenia, w którym znajduje się „Szuflada”.
„Szuflada Szymborskiej”, mieszcząca się w kilku niewielkich pokojach, wypełniona jest po brzegi wspomnieniami o poetce. Przywodzi na myśl kolaż, pełna nietypowych przedmiotów, pocztówek i wyklejanek Noblistki. Na ścianach wiszą zdjęcia Szymborskiej stojącej obok znaków z zabawnymi nazwami miast, trzymającej kosz pełen grzybów czy pozującej razem z małpą. Zwiedzający mogą zobaczyć fragment jej prywatnego życia i uświadomić sobie, że jeszcze niedawno Szymborska patrzyła na świat, który później w poetycki i intelektualny sposób opisywała. Za rozrywkami na łonie natury tak naprawdę nie przepadała, należało to raczej do zajęć z chęcią praktykowanych przez jej długoletniego towarzysza życia, Kornela Filipowicza. Była za to związana z mikroświatem, o czym świadczy jej bogata kolekcja podręczników dotyczących najrozmaitszych owadów i insektów, jakie można spotkać.
Nazwa wystawy nie jest przypadkowa. Zainspirowana wierszem poetki pod tytułem „Możliwości”, nawiązuje do jej życia prywatnego tak, jak i do samej ekspozycji. Szuflady, w których znajdują się drobiazgi i wspomnienia po Noblistce pozwalają zwiedzającym na bezpośrednią interakcję ze światem poetki, która „zawsze miała serce do kiczu”.
Na ścianach, obok zdjęć widnieją napisy z cytatami oraz fragmentami jej wierszy. Ze wszystkich stron jesteśmy otoczeni przez poezję, sztukę i ironię. Z półek spoglądają na mnie zapalniczki w kształcie statków i inne zabawne przedmioty, które przyjaciele zwozili jej z różnych stron świata. Niektóre trafiały potem na słynne loteryjki, organizowane przez Szymborską podczas wieczorków towarzyskich.
Nie lubiła gotować, chyba, że dla Miłosza. Nazywała go „wieszczem”. Lubiła podróżować w towarzystwie, ale zwiedzać sama. Do muzeów chodziła dla jednego, czasami dwóch obrazów – galerie pełne dzieł sztuki wydawały jej się być „sieczką artystyczną”. Jednym z jej ulubionych twórców filmowych był Woody Allen, który wyklejankę od niej cenił bardziej, niż Oskara. Tymi, oraz wieloma innymi wspomnieniami na temat Noblistki podzieliła się ze zwiedzającymi profesor Teresa Walas.
Szymborska dobierała towarzysko ludzi jak kwiaty do bukietu. Unikała nieporozumień i przykrych sytuacji. Oddawała się kolekcjonerstwu i dzięki temu my możemy teraz wejść do jej świata przy okazji zwiedzania tej specjalnej, dedykowanej jej Szuflady.
„Zbieracz, pokąd sięga pamięcią, zawsze będzie coś zbierał, chociaż niekoniecznie to, co zbiera teraz albo będzie zbierać w przyszłości”
pisała w 1993 roku w swoim tekście dla „Przekroju”. Dzisiaj Szymborska w Kamienicy Szołayskich przyciąga do siebie ludzi, którzy chcą ją lepiej poznać i zrozumieć.
***
Dziękuję Pani profesor Teresie Walas za opiekę merytoryczną nad tekstem.
0 KOMENTARZY