Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Czerwiec w Poznaniu

28 czerwca 1956 roku rozpoczął się strajk generalny robotników Zakładów Przemysłu Melatowego H.Cegielski Poznań (w latach 1949-56 noszący nazwę Zakłady im. Józefa Stalina Poznań). Demonstracja uliczna została krwawo stłumiona przez milicję i wojsko. Był to pierwszy w PRL strajk generalny.

Dzisiaj wiele różnych dróg prowadzi do Muzeum Poznańskiego Czerwca 1956. Można ruszyć śladem wmurowanych płyt, można z planem miasta, można również dotrzeć tropem rodzinnych opowieści.

Miejsce usytuowania Muzeum nie jest przypadkowe. Na placu Stalina (dzisiaj Mickiewicza), obok Zamku zebrał się 100-tysięczny tłum protestujących robotników. W budynku tym, w 1956 roku miała siedzibę Miejska Rada Narodowa, obok znajdował się Komitet Wojewódzkiej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Muzeum Poznańskiego Czerwca 1956 roku powołano w 1997 roku jako placówkę bez siedziby. Dopiero dziesięć lat później w październiku 2007 roku, oficjalnie otwarto Muzeum. Wiele było kłopotów z adaptacją podziemi dawnego Zamku Cesarskiego cesarza Wilhelma II. Obecnie budynek nosi nazwę Centrum Kultury Zamek. Prace remontowe trwały bardzo długo z powodu trudności, jakie sprawiały betonowe podkłady wylane przez Niemców podczas budowy zamku w dziewiętnastym wieku.

Niewielkie (w perspektywie Zamku) drzwi prowadzą wąskim korytarzem coraz niżej. Z jasnej ulicy wkracza się w mrok. Namacalne stają się żądania poznaniaków. Chleba. Wolności. Prawdy.

Czterysta metrów kwadratowych Muzeum plastycznie opracowali  Piotr Rogaliński oraz Marzena Dziadul. Ekspozycję przenoszącą nas w lata pięćdziesiąte w PRL zwiedzamy według scenariusza stworzonego przez Barbarę Fabiańską i Jacka Maruniewicza. Być może dzięki tak starannej realizacji przemyślanych pomysłów miałam wrażenie, że wszystko w Muzeum jest w ruchu. Plakaty, instalacje wideo, nawet radio, które było wyłączone, działają ogłuszająco. Z sali pełniącej rolę „mieszkania” z meblami, z epoki wybiegamy wprost na „ulicę”.  Na bruku widać podświetlone twarze poległych poznaniaków. W poprzek ulicy stoi tramwaj. Taki z siedzeniami z drewnianych listewek. Z podobnych tramwajów budowano wtedy barykadę. Siedzi w nim dwoje ludzi. Patrzą na mnie nieruchomym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiam się, czy są to żywi ludzie, czy może eksponaty. Kiedy ja ruszyłam w stronę „Komitetu Wojewódzkeigo PZPR”, pasażerowie wysiedli z tramwaju. Tylko parę kroków i jestem na ulicy Kochanowskiego w „siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa”. Obok pokoju przesłuchań umieszczono więzienną celę. Przez małe, okratowane okienko nie wpada cień słońca. Jak wyglądały procesy poznaniaków, którzy w celi oczekiwali na orzeczenie sądu możemy zobaczyć na archiwalnych filmach. W „sali sądowej” istnieje możliwość odsłuchania fragmentów rozpraw.

Ekspozycja składa się z wielu elementów. Należą do nich zdjęcia z przebiegu powstania autorstwa pracowników Urzędu Bezpieczeństwa, wydawnictwa z drugiego obiegu, a także pamiątki ofiarowane przez rodziny, które straciły najbliższych. Szczególne znaczenie mają przedmioty prywatne 13-letniego Romka Strzałkowskiego, najmłodszej ofiary Poznańskiego Czerwca.

Muzeum pokazuje nie tylko sam przebieg powstania. Przedstawia również konsekwencje, jakimi były masowe aresztowania oraz procesy uczestników. Wszystkie eksponaty, zarówno oryginalne pamiątki, elementy scenografii oraz multimedia, wkomponowano budując nastrój działający na emocje. Dodatkowym bodźcem jest możliwość dotykania wielu elementów wystawy. Można samemu poznać uczestników wydarzeń czerwcowych, równocześnie przyjrzeć się rzeczywistości, w jakiej żyli. To daje możliwość głębszego zrozumienia działań poznaniaków w 56 roku.

Mam wrażenie, że bez względu na to, gdzie jestem, śledzi mnie wycelowana lufa makiety czołgu T-34. Maszyna wyrywa się z muru i wygląda, jakby nieustannie była gotowa do działania.

Całość ekspozycji zamyka zbiór informacji dotyczących konkursu na pomnik Poznańskiego Czerwca 1956. Obejrzeć możemy repliki trzech nagrodzonych projektów zgłoszonych do konkursu. Widzimy, jak przebiegały uroczystości odsłonięcia pomnika. Jest także księga fotograficznej wystawy towarzyszącej obchodom. Znajdują się w niej wpisy między innymi Andrzeja Wajdy, Anny Walentynowicz, Lecha Wałęsy.

Muzeum nieustannie pozyskuje nowe, wyjątkowe eksponaty. Wygląda na to, że w obecnej przestrzeni niewiele już można wyeksponować. Być może znajdzie się większa powierzchnia, która stworzy nowe możliwości rekonstrukcji czerwcowych wydarzeń. Warto pielęgnować tę pamięć.

Wychodząc z Muzeum przyglądam się olbrzymim cyfrom 1956. Czuję, że muszę odpocząć. Siadam na ławce.

  • Była pani w czerwcu? – zagaduje starszy mężczyzna.

Potakująco kiwam głową.

  • Ja też tam byłem. Za dzieciaka. Wie pani, jak brzmią strzały? Powiem. Inaczej niż w telewizji.

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*