Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Szklanka św.Jadwigi

Po wyjściu z dworca w Nysie najpierw poczułam na twarzy deszcz. Zaraz potem zachwycił mnie widok szeregu wysokich, starych drzew. Idąc chodnikiem minęłam mężczyznę stojącego pod jednym z nich.

–        Prosto i w lewo – powiedział.

–        Skąd pan wie, dokąd chcę iść?

–        Czarownice mi powiedziały… – roześmiał się.

Bez słowa ruszyłam we wskazanym kierunku. Kroniki świata z 1493 roku wydane w Norymberdze wymieniają Nysę, zaraz po Krakowie i Wrocławiu, jako najważniejsze miasto polskie. Ze względu na okazałe budowle i dwanaście bogato zdobionych kościołów nazywano je „śląskim Rzymem”. Oglądam kościół śwśw. Jakuba i Agnieszki, w którego wnętrzu znajdowały się kiedyś czterdzieści trzy ołtarze. Stojące niedaleko Muzeum Powiatowe powstało, jako pierwsza taka placówka na Górnym Śląsku, w 1897 roku. Od 1984 siedzibą Muzeum jest barokowy Pałac Biskupi.

–        Tu pięknie gra muzyka i są takie ładne światła… – informuje mnie mieszkanka Nysy.

Przyglądam się jej bez słowa. Na dworze jest szaro, słychać wyłącznie uparty szum deszczu.

–        Nie teraz, tylko podczas „Letnich koncertów na dziedzińcu Pałacu Biskupiego”!

W Muzeum pytam, jaki mam wybrać kierunek zwiedzania. Obie panie z obsługi przyglądają mi się przez chwilę w milczeniu. W końcu jedna z nich proponuje, że sama mnie oprowadzi.

–        „Procesy o czary na pograniczu nysko-jesenickim”, to na początek.

 

Czytałam wcześniej o tej wystawie, widziałam informację, że dzieci do lat dwunastu ze względu na drastyczność tematu nie powinny oglądać ekspozycji. Zgadzam się. Zawiedzie się każdy, kto oczekuje krwawych scen albo innej taniej sensacji. Znajdują się tutaj  tematy do przemyśleń, uczucia do przepracowania. Wątki do zbadania i interpretowania w wielu dziedzinach.

W głównym gmachu Muzeum na parterze z przyjemnością obejrzałam wystawę poświęconą Kresom i pamięci o nich mieszkańców powiatu nyskiego. Imponujące schody prowadziły na piętro, gdzie mieściły się kolejne ekspozycje. Najlepiej zapamiętałam wystawę „Za progiem domu mieszczańskiego w Nysie 1860-1960”. Dbałość o najmniejszy szczegół przywodziła mi na myśl wyeksponowane w Instytucie Sztuki w Chicago „Pokoje pani Thorne”. Z ciekawością przyglądałam się rzeźbie Wilgefortis, wykonanej w drewnie. Ta niezwykła postać ukazywana jest jako kobieta z brodą, bez jednego buta. W Brugii w Muzeum Memlinga znajduje się Tryptyk Adriana Reinsa. Na prawym skrzydle nastawy ołtarzowej widziałam św. Wilgefortis w interpretacji pędzla Memlinga. Ujęcie rzeźby z Nysy jest jednak wyjątkowe. Z powodu specjalnych warunków przechowywania, których wymaga eksponat, mówi się o niej, że bywa „kapryśna”. Potwierdzam. Uporczywie wymykała mi się ze zdjęć, które jej robiłam.

W blasku świateł,w przestronnym korytarzu podczas zwiedzania nagle zgubiłam się w czasie i przestrzeni. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na jeden z najstarszych zabytków w zbiorach Muzeum, tzw.”Szklanką św. Jadwigi”. Zielone szkło o głębokich szlifach ozdabiają motywy roślinne i geometryczne. Czy stanowiła wiano Jadwigi, kiedy wychodziła za mąż, za Henryka Brodatego? Kiedy i dlaczego popękała?

Zapadł zmrok. Powoli szłam w kierunku dworca. Przypomniałam sobie, że chciałam kupić pamiątki. Widziałam na stronie muzeum otwieracze, lusterka, w których chciałabym się przeglądać, estetyczne magnesy. Podobały mi się zapałki kominkowe z reprodukcją Marianny Orańskiej, której portret znajduje się w zbiorach Muzeum. Obiecałam też, że przywiozę puzzle z reprodukcją Marianny. I najważniejsze. Ceramiczna inspiracja szklanki św. Jadwigi Śląskiej. Autorem projektu i realizacji tej niezwykłej pamiątki ze zbiorów Muzeum jest Piotr Romiński. Artysta zajmuje się ceramiką unikatową restauracją i konserwacją obiektów ceramicznych. Piec papierowy, piec raku, piec węgierski czyli różne możliwości wypału ceramiki znajdują się w centrum zainteresowań twórcy. W materiałach informacyjnych, które towarzyszyły wystawie Piotra Romińskiego, w Muzeum Powiatowym w Nysie znalazłam słowa artysty.

Glina – materia nietrwała w czasie formowania, po przyłożeniu ognia bardzo trwała, zdolna przetrwać wieki… Rejestracja delikatnego dotknięcia zostaje utrwalona na zawsze. Mistyczna – powietrze, woda, ziemia, ogień… Zmagając się z materią ceramiczną próbuję nadać jej nowe znaczenie i jednocześnie zainteresować, zauroczyć odbiorcę zaskakującymi efektami.

Zdecydowanie zainteresowana zawróciłam do Muzeum. Zaskoczona stałam przed zamkniętymi drzwiami.Usłyszałam za plecami męski głos.

– Zauroczyło, co? Poplątały czarownice plany?

Oczywiście, że okoliczności przyrody (wichura szarpiąca korony drzew, zacinający deszcz, niebo pełne ciężkich chmur) sprzyjały tworzeniu niepokojącej atmosfery. Mieszkańcy Nysy, których spotkałam powinni dostać nagrodę Burmistrza za tworzenie miejscowego kolorytu. A ja do Nysy i tak jeszcze wrócę. Nie tylko po pamiątki.

(fot. Autorka)

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*