Artyzm spod igły
Tatuaż to nie tylko ozdoba ciała. W wielu kulturach miał znaczenie symboliczne, a jego powstawanie wiązało się z rytuałem. Tatuaż mieli nie tylko marynarze czy więźniowie, ale nawet matka Winstona Churchilla i car Rosji. O historii tatuażu i jego znaczeniu rozmawiamy z Piotrem Wojciechowskim, tatuażystą, twórcą jedynego w Europie Środkowo-Wschodniej Muzeum Tatuażu, mieszczącego się w Gliwicach.
AM: Co można zobaczyć w tym wyjątkowym muzeum?
PW: W sali etnicznej m.in. narzędzia do tatuowania z różnych stron świata: Birmy, Borneo, Tajlandii, Japonii, Nowej Zelandii, gdzie tatuaż był mocno zakorzeniony w rdzennej kulturze, ma swoją symbolikę i znaczenie. Do dziś są tam używane. Mamy też wizerunki wytatuowanych rdzennych mieszkańców, m.in. słynnej Pocahontas, książkę z 1774 r. ze słynną ryciną Sydneya Parkinsona, przedstawiającą wytatuowaną twarz Maorysa, oryginalne drzeworyty japońskie z wytatuowanymi ludźmi.
AM: Czy tatuaże etniczne były kolorowe?
PW: Prawie nigdzie nie stosowano kolorów. Wyjątkiem była Japonia i niektóre plemiona indiańskie w USA. Używano czerwieni, ale niewiele, w symbolicznym wymiarze. Tatuaż pełnił funkcje inicjacyjne, jest teoria mówiąca, że pierwszymi tatuatorkami były kobiety. W większości kultur, kiedy dziewczyny dostawały pierwszą miesiączkę, zostawały naznaczone tatuażem na twarzy na znak gotowości do pełnienia swoich funkcji w plemieniu. U nas natomiast symbolizowały to postrzyżyny. W sali „zachodniej” można zobaczyć maszynki ręczne i elektryczne – najstarsza jest z lat 30. XX wieku – publikacje, najstarsza z lat 70. XVIII wieku, zdjęcia na tekturkach z połowy XIX wieku, przedstawiające wytatuowanych mężczyzn i kobiety, wizytówki tatuatorów z różnych krajów z lat 30., 40., 50. itd. Są też szkicowniki tatuatorów, jeden z najciekawszych w kolekcji, z 1916 r., należał do tatuatora, który pracował w cyrku w Australii, był szwajcarskim imigrantem. Tatuowanie było powiązane z cyrkiem i przedstawieniami objazdowymi, osoby z tatuażami były jedną z pokazywanych na nich atrakcjach. Oczywiście za opłatą. Po sezonie zatrudniali się w tzw. muzeach za 10 centów, stali tam jako żywe rzeźby. Kobiety były do tego roznegliżowane, co w tamtych czasach robiło wrażenie. Takie cyrki jeździły po całym świecie, było to świetne źródło dochodu i możliwość zwiedzania. Pensja robotnika wynosiła jakieś 20 dolarów, a kobieta pokazująca tatuaż potrafiła zarobić nawet 200. Mamy też osobną gablotę poświęconą tatuażowi więziennemu.
AM: Jak dawniej wyglądy tatuaże?
PW: Teraz moglibyśmy wytypować różne style w tatuażu, ale kiedyś tatuaż był pozbawiony zróżnicowania. Nie było publikacji na jego temat, pierwsza książka mu poświęcona ukazała się dopiero w XIX w., kiedy etnografowie zaczęli zajmować się tatuażem polinezyjskim. Dziś tatuaż ma w sobie dużo artyzmu. Tatuażyści są artystami-plastykami, sam też jestem po studiach plastycznych. Pod koniec XIX w. zaczęła tatuować się arystokracja za przykładem króla Anglii, który w młodości pojechał do Japonii. Tam u mistrza tej sztuki wytatuował sobie dużego smoka. Nagle klientami stali się generałowie, damy, nawet car Rosji i matka Winstona Churchilla mieli tatuaże. Były wytworne, artystyczne. Niestety, trend ten zaniknął, bo zniknęła arystokracja. Jej wpływ na kulturę po rewolucji bolszewickiej bardzo zmalał. Niestety, powrócił na długie lata tatuaż proletariacki. Pierwsze tatuaże realistyczne imitujące fotografię, zaczęły powstawać dopiero w latach 80.

Słynna rycina S. Parkinsona przedstawiająca portret maoryskiego wodza, Gentlemans Magazine and Historical Chronicle Londyn 1774 r.
AM: Czy w muzeum, oprócz wystawy stałej, są też ekspozycje czasowe?
PW: Jak najbardziej. Organizujemy też imprezy, wykłady, prezentacje, referaty – wszystko związane ze zjawiskiem tatuażu, jego twórcami, historią. Co roku przyjeżdża do nas etnograf i afrykanista, specjalista od tatuażu, Andrzej Jelski. Kiedyś opowiadał o skaryfikacji, czyli tatuażach bliznowych, więc zaprosiliśmy znajomego, który akurat zajmuje się takim rodzajem tatuażu. Po części teoretycznej przeszliśmy do pokoju „zabiegowego” na pokaz tatuowania bliznowego. Mieliśmy też wykład na temat podwieszania, to zwyczaj lewitowania na hakach zawieszonych na skórze. Wywodzi się z kultur pierwotnych, stosowano je w różnych częściach świata. Np. Indianie północnoamerykańscy stosowali je jako obrzęd inicjacyjny. George Catlin jeździł po stepach i preriach i udokumentował ten zwyczaj. Zawieszało się młodych chłopaków za fałdy skóry na piersiach. Wisieli tak do momentu zerwania. Blizny po tym były oznaką dojrzałości i tego, że mężczyzna może już być wojownikiem. U innych plemion tańczono też z wbitymi hakami , aby pod wpływem tańca je wyrwać. Po wykładzie, także zrobiliśmy pokaz podwieszania. Staramy się, by muzeum żyło, by odwiedzali go nie tylko fascynaci, ale też ludzie, którzy nie mają o tatuażu pojęcia. Mamy też wycieczki, np. z poprawczaka. Wtedy widzę, że to miejsce jest potrzebne także po to, aby uświadomić młodym, żeby nie robili tatuażu u byle kogo, byle gdzie, tylko sterylnie i bezpiecznie.
AM: W Pana przypadku fascynacja stała się sposobem na życie.
PW: Miałem smykałkę do rysowania, jestem z zawodu nauczycielem plastyki. Kończyłem Instytut Sztuki w Cieszynie. Ale tatuażem zajmowałem się jeszcze przed studiami. Załatwiłem sobie praktyki w studiu tatuażu, to było ok. 1990 r. Tak więc zawodowo zajmuję się tatuowaniem od ponad 20 lat. Zresztą polska historia tatuażu zaczyna się po upadku komunizmu, kiedy oficjalnie można było założyć takie studio. Założyłem też pierwszą w Polsce gazetę poświęconą tatuażowi. Kiedy zacząłem pisać pracę dyplomową, uświadomiłem sobie, że nie mam żadnej bibliografii. I tak zacząłem wydawać gazetę. Mieszkałem przez 7 lat w Stanach, to tam nabyłem sporo przedmiotów z kolekcji. Gdzie nie pojadę, przy okazji staram się coś kupić. Niestety, nie mam tu już miejsca, aby pokazać całą kolekcję, dlatego jeszcze w tym roku otwieramy oddział muzeum tatuażu w Warszawie.
Muzeum Tatuażu
ul. Krupnicza 16
Gliwice
gliwice@tattoomuseum.pl
+48 32 231 50 34
+48 602772152
Dodatkowe informacje
Czynne:
Poniedziałek – Sobota od 10.00 do 18.00
Niedziela – nieczynne
Wstęp bezpłatny
(fot. ze zbiorów Muzeum)
0 KOMENTARZY