Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Blask czarnych diamentów

– o wystawie Maxa Steckla w Muzeum Miejskim w Zabrzu

Max Steckel jest najbardziej znanym fotografem górnośląskim przełomu XIX i XX wieku. Jako jeden z pierwszych zajął się fotografią przemysłową, uwieczniając na zdjęciach huty, fabryki i pracę górników w podziemiach kopalni. Do najbardziej znanych prac Steckla należy zbiór „Czarne Djamenty”. Mało kto wie, że najwięcej nagród zdobył jednak jako fotograf dzikich zwierząt.

Steckel pochodził z Frankfurtu nad Odrą, przybył na Śląsk w 1891 r. W Królewskiej Hucie (dzisiejszy Chorzów) mieszkał jego starszy brat, Richard, także fotograf. – Zakładają wspólną działalność. Firma wykonywała portrety, zdjęcia dzieci, grupowe, pogrzebowe, architektury, maszyn, broszki z fotografiami – opowiada Piotr Hnatyszyn, kurator wystawy „Max Steckel 1870–1947. Fotograf i wydawca”, kierownik Działu Historii Muzeum Miejskiego w Zabrzu.

Max Steckel został w tym czasie nadwornym fotografem przedstawiciela jednego z zamożniejszych górnośląskich rodów, Christana Krafta von Hohenlohe-Öhringen. Max Steckel przyjeżdżał do jego pałacu myśliwskiego w Jaworzynie Spiskiej i fotografował zwierzęta. Pasja do fotografowania zwierząt zaprowadziła go m.in. do Prus Wschodnich, Bułgarii, a nawet Stambułu. Efektem tych podróży było sześciotomowe dzieło „Lebensbilder aus der Tierwelt” („Obrazki z życia zwierząt”), które ukazało się w latach 1908-1912 w Lipsku. Prace Steckla w tej dziedzinie były jednymi z pierwszych i najlepszych, dlatego w 22. tomie niemieckiej encyklopedii Meyers Grosses Konversations-Lexikon pod hasłem „fotografia zwierząt” wymieniono go jako jednego z pionierów tego właśnie rodzaju fotografii.

Znany jest jednak przede wszystkim z fotografii przemysłowej.

Pierwsze zlecenie otrzymał w 1896 r. od Zjednoczonych Hut Królewska i Laura. Miał wykonać album z okazji 25-lecia istnienia spółki. Znalazły się w nim 33 fotografie przedstawiające huty i dwie z podziemi kopalni. Był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym, który fotografował podziemia kopalni. Nie znamy żadnych datowanych wcześniej fotografii. Dwa lata później otrzymał brązowy medal na wystawie w Magdeburgu za swoją pierwszą teczkę z fotografiami przemysłowymi  „Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau 40 Ansichten vom Bergbau und dem Redendenkmal” („O górnośląskim górnictwie węgla kamiennego. 40 widoków z górnictwa i pomnik Redena”). Zawiera 42 fotografie, pokazujące pracę w kopalni – wyjaśnia Piotr Hnatyszyn.

Max Steckel był także wynalazcą. Wymyślił własną metodę usuwania dymu ze spalania magnezji, którą w 1899 r. opatentował w Cesarskim Urzędzie Patentowym. Praca z magnezją była jednak nie tylko uciążliwa, ale też niebezpieczna. W 1905 r. w atelier Steckla wybuchł pożar. Przyczyną było zapalenie się proszku magnezjowego. Do znacznie groźniejszego wypadku doszło 12 stycznia 1909 r. w podziemiach kopalni Georg (Jerzy) w Dąbrówce Małej. Jeden z robotników zakleszczył ujście ładunków magnezji. Kiedy Steckel chwycił laskę, eksplodowała. Był nieprzytomny przez 10 minut, a leczenie oparzeń twarzy trwało ponad miesiąc.

Zdjęcia Steckla wyróżniają się na tle innych fotografii przełomu XIX i XX wieku.

Sam wymyślał pewne rozwiązania. Chcąc dobrze oświetlić komorę w kopalni, musiał pomyśleć, gdzie ustawić światło, jak rozmieścić magnezję, żeby równocześnie się zapaliło. Poza tym wymyślał np. aparaty z wyzwalaczem – mówi Piotr Hnatyszyn.

Wybuch I wojny światowej obudził u Steckla żyłkę reportażysty. Sfotografował m.in. wymarsz Reihswery z Katowic na front. Został fotografem przy kwaterze głównej armii niemieckiej, która mieściła się na zamku w Pszczynie. Tam uwiecznił wizytę cara Bułgarii i następcy tronu austro-węgierskiego. Fotografował też w okopach w Noyon we Francji w 1917 r. Przy pomocy własnej konstrukcji obiektywu robił zdjęcia pozycjom alianckim.

Po wojnie wrócił do Katowic, w których mieszkał od 1912 r. i zaangażował się w propagandę plebiscytową po stronie niemieckiej. Pisał wiersze i pieśni, wydawał je w formie pocztówek. Mimo podziału Górnego Śląska, Stecklowie zostali w Katowicach. 2 października 1927 r. prezydent Niemiec, Paul von Hindenburg, obchodził 80. urodziny. Z tej okazji w Teatrze Miejskim w Gliwicach, odbyła się premiera sztuki „Heil Hindenburg”. Libretto napisał Max Steckel, a muzykę skomponował i dyrygował orkiestrą niejaki Max Jarczyk, znany jako Michael Jary, późniejszy król szlagierów.

Opus magnum Maxa Steckla był album „Czarne Djamenty” („Schwarze Diamanten”), wydany w 1928 r. Autor przygotowywał go od połowy lat 20., planował, że w teczce znajdzie się 120 fotografii. Ostatecznie album zawierał tylko 31 zdjęć.

Ok. 1932 r. Steckel przeprowadził się do Zabrza. W 1936 r. wydaje „Schwarze Diamanten” – film z przezroczami, który jest pożegnaniem z tematyką górniczą. Nakręcił go na bazie fotografii, wykonanych w latach 1894–1936. Znalazło się tam aż 101 zdjęć. Niestety, filmu nie znamy, a jedynie 32 fotografie, reprodukowane w prasie. Na przełomie 1941 i 1942 wyjeżdża do Łosiowa w powiecie brzeskim, gdzie spędza całą wojnę. Stamtąd uciekł do radzieckiej strefy okupacyjnej. Zmarł w Unterröblingen am See (Saksonia-Anhalt) 12 grudnia 1947 roku.

Na wystawie „Max Steckel 1870–1947. Fotograf i wydawca” można zobaczyć ponad 1200 zdjęć w różnej formie.

Są oryginalne fotografie, w wersji pocztówek ze zdjęciami, słynne teczki, ale też reprodukcje fotografii z książek i albumów. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Miejskiego w Zabrzu, skany z Archiwum Państwowego w Gliwicach, Biblioteki Śląskiej w Katowicach, Muzeum Górnictwa Węglowego, oryginalne pocztówki od kolekcjonerów prywatnych – zachęca Piotr Hnatyszyn.

Reprodukcje zdjęć z wystawy „Max Steckel 1870–1947. Fotograf i wydawca” Muzeum Miejskiego w Zabrzu

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*