Koniec świata w Völklingen
Völklinger Hütte położona jest w Zagłębiu Saary. Dojazd tam ma w sobie coś z podróży na koniec świata, tak charakterystycznego dla wielu miejsc położonych na pograniczach. Kończą się Niemcy, ale jeszcze nie zaczyna się Francja. Sami mieszkańcy Saary dopiero od połowy lat 50. XX wieku oficjalnie należą do RFN. Długa historia, skomplikowana tożsamość.
Między wzgórzami tworzącymi idylliczną dolinę pojawia się na horyzoncie, niczym opuszczony pałac jakiegoś postapokaliptycznego królestwa, historyczna huta żelaza. Sam wygląd miejsca zdaje się być industrialną przestrogą memento mori, świadectwem upadku świata wizjonerów przemysłu, wielkich inwestycji i szaleńczego pędu za nowymi technologiami.
Völklinger Hütte trafiła na Listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1994 r. i „jest to jedyna huta w Europie Zachodniej i Ameryce, zbudowana i wyposażona w XIX i XX w., która do dziś pozostała w stanie nienaruszonym”[1]. Nawet nie znając się na funkcjonowaniu hut, wrażenie robi gęstość nawarstwień w konstrukcji obiektu. Z jednej strony jest ażurowa, pełna zakamarków, półpięter, drabin, łączników, pomostów, kominów, których rolę trudno odgadnąć. Z drugiej, potężne elementy wielkości współczesnych samolotów pasażerskich.
Być może ze względu na wartość unikatowej kompletności obiektu nie zdecydowano się na większą ingerencję czy rozbudowaną część wystawienniczą, która została ograniczona do absolutnego minimum (pomijając zintegrowane z hutą ScienceCenter Ferrodrom i wystawy czasowe). Świetnym rozwiązaniem są np. szafy pracownicze i sprzęty pracowników, które pozostawiono nienaruszone, a jedynie osłonięto szybami.
Żadna opowieść o historii miejsca nie działa jednak tak na wyobraźnię, jak autentyczne nagrania pokazujące żywioł huty: płomienie, wszechobecny kurz, płynne metale przywołujące na myśl niszczycielską siłę lawy. Ukazuje się wówczas przepaść między tym, jak ciężka i niebezpieczna była to praca, a jak stosunkowo łatwo się zwiedza hutę obecnie: w kasku, docierając na najwyższe „tarasy widokowe” po wyznaczonych stopniach.
Tam, gdzie nastąpił koniec, pojawia się miejsce na nowe. Tym „nowym” jest sztuka ulicy, wystawiana w ramach UrbanArt Biennale. Tegoroczna edycja skupiona jest wokół artystów z Ameryki Południowej i interwencyjnej UrbanArt 2.0. Patrząc na współczesne interpretacje rzeczywistości, można odnieść wrażenie, że (poza ulicą) nigdzie nie wyglądałyby lepiej, niż w tej historycznej, surowej, industrialnej przestrzeni.
[1] www.unesco.pl/?id=293 [odczyt: 19. 05. 2017].
(fot. Autorka)
0 KOMENTARZY