Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Dokąd idziesz?

„Igo Moś to jest Ktoś” – brzmiał tytuł mojej pracy o Wielkopolaninie Roku, którą napisałam w szkole podstawowej. Tak o Ignacym Mosiu mówiło się w Poznaniu od zawsze, a ja w ten sposób myślę o nim do dziś. Na pierwsze spotkanie szłam drżąc ze strachu. Na każde kolejne biegłam z niecierpliwością oczekując kolejnych anegdot. Bardzo zależało mi na zostaniu laureatką wielkopolskiego konkursu, ponieważ chciałam, żeby wszyscy usłyszeli o założycielu Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza w Poznaniu.

101_5990

Ignacy Moś  podczas II wojny światowej pomógł w wykupieniu z rąk niemieckich Henryka Józefa, jedynego syna Sienkiewicza, któremu udowodniono kontakty z partyzantami. Otrzymał w podzięce unikatowy egzemplarz Quo vadis. Spotkanie w Oblęgorku zaowocowało stworzeniem kolekcji sienkiewiczianów, która stała się wielka pasją życia Ignacego Mosia. Wszystko, co robił, robił całym sobą, co sprawiało, że nie istniała przeszkoda, której by się nie dało pokonać. Trudno było przeprowadzać z nim wywiad, ponieważ jego odpowiedzi na pytania ginęły w gąszczu różnych dygresji. Trudno było za nim nadążyć, ponieważ przemieszczał się z szybkością komety. Trudno było też skupić na sobie jego uwagę, ponieważ na wieść o możliwości zdobycia nowego obiektu urywał wypowiedź i znikał jak dżin z zaczarowanej lampy. Lubił mnie pytać, co wiem o Sienkiewiczu, ale nigdy nie czułam się odpytywana. Nie wiedziałam, gdzie pochowano Skrzetuskiego. Bardzo zadowolony poinformował mnie, że w Wielkopolsce. Dopytywałam się gdzie dokładnie. W Poznaniu! Za każdym razem, kiedy wchodzę do Muzeum, szukam w holu znajomej, eleganckiej sylwetki pana Mosia. Nigdy nie opowiedział mi dwa razy tej samej historii. Zawsze był pełen energii, a jego talent do opowieści czarował wszystkich, bez względu na wiek. Zbiory, które pokazywał u siebie w mieszkaniu na ulicy Fredry, zostały przekazane miastu, a w czerwcu 1978 otwarto muzeum w kamienicy przy Starym Rynku. To nie był koniec zbierania pamiątek po Sienkiewiczu. Wręcz przeciwnie. Muzeum potroiło swoje zasoby. Książkę Wspomnienia o Ignacym Mosiu wydaną w 35-lecie Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza czyta się jak powieść przygodową z elementami baśni z tysiąca i jednej nocy. Oto, jak komentował lawinę wycieczek szkolnych po drugiej ekranizacji W pustyni i w puszczy – To już prawdziwy Potop.

101_6000

Tekst fundacji zawiera zapis, że uczniowie wszystkich szkół im. Henryka Sienkiewicza w kraju mają wstęp wolny. W muzeum jest sala poświęcona Ignacemu Mosiowi dokumentująca jego życie od młodości w Ostrzeszowie i Ostrowie Wlkp., przez wojenne przeżycia w Kielcach i Oblęgorku aż po realizacje największego marzenia. Oprócz ekspozycji stałej można korzystać z bogatych zbiorów bibliotecznych związanych z Henrykiem Sienkiewiczem, a także z archiwum. Ważne miejsce zajmują materiały dokumentujące dwojakie związki pisarza z Wielkopolską. Towarzysko bywał między innymi w Rogalinie u państwa Raczyńskich. Natomiast spotkania w Hotelu Bazar miały podłoże polityczno-publicystyczne. Wśród najcenniejszych obiektów znajduje się maska pośmiertna wykonana przez Franciszka Ksawerego Blacka. Rzeźbiarz był stypendystą Ignacego Jana Paderewskiego, ale odlewu prawej dłoni Sienkiewicza oraz maski pośmiertnej nie przekazał fundatorowi ani rodzinie pisarza. Znalazła się w Muzeum w wyniku konsekwentnych działań i nieugiętej woli Ignacego Mosia.

mos

Dzięki pracy o założycielu Muzeum Sienkiewicza znalazłam się w gronie laureatów Konkursu na Wielkopolanina Roku. Poszłam na uroczystość wręczania dyplomów do Teatru Polskiego. Siedziałam na brzegu aksamitnego fotela i czekałam. Nie wyczytano mojego nazwiska. Polonistka wypchnęła mnie na scenę. Otrzymałam nagrodę. Oddałam ją prowadzącej galę.

–  Tu jest napisane Pamiętnik…

–  Później się poprawi.

Wolno, ze spuszczoną głową i z pustymi rękami szłam pokonana do pana Mosia. Opowiedziałam mu o wszystkim.

– Czyje nazwisko przekręcili?! – huknął tak groźnie, że usłyszałam złowróżbny świst szabli w powietrzu.

– Moje.

Pan Moś opadł na krzesło.

– Całe szczęście, że nie Sienkiewicza – stwierdził zadowolony.

Podczas zeszłorocznego Czytania Narodowego w Strzałkowie opowiadałam o panu Mosiu. Później podeszła do mnie kilkuletnia uczestniczka.

– Proszę pani, a co to znaczy „quo vadis”?

– Dokąd idziesz.

– Wiem. A… czy ten pan Moś, to był n a p r a w d ę?

– Naprawdę.

skanowanie0006

Autorka dziękuje Muzeum Literackiemu Henryka Sienkiewicza w Poznaniu za udostępnienie zdjęć Ignacego Mosia. Redakcja muzealnictwo.com dołącza się do podziękowań.

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*