Surrealistyczna podróż przez Katalonię
– śladami Salvadora Dali
Salvador Dali – szalony malarz, ekscentryk. Ten obdarzony nieskrępowaną wyobraźnią wizjoner stworzył jedne z najbardziej rozpoznawalnych symboli w sztuce. Wszyscy, którzy ulegli urokowi nieprzeciętnej osobowości malarza powinni udać się do Katalonii śladem słynnego Trójkąta Dalego (trzy katalońskie muzea związane z Salvadorem Dali).
Jaja na wysokości
Wędrówkę warto zainicjować w miejscowości Figueres, gdzie rozpoczyna się cała historia. To tu urodził się ojciec surrealizmu. To tu, w teatrze, odbyła się jego pierwsza wystawa. Po latach odbudował zniszczony budynek i przeznaczył go na swoje muzeum. Już sam gmach doskonale oddaje nieprzeciętną osobowość Dalego. Attyka w postaci olbrzymich jaj, ceglaste ściany wyłożone gipsowymi chlebkami oraz szklana kopuła szokują i zachęcają do wejścia. Przekraczając próg Teatro Museo de Figueres znajdujemy się w świecie Salvadora Dali. Tu wszystko jest teatrem, a zwiedzający zdani są na wybujałą wyobraźnię artysty. Już na patio następuje zderzenie ze starym samochodem, w którym kukły pasażerów oblewani są wodę. Postępując dalej widzimy żonę Dalego przeistaczającą się w głowę Abrahama Lincolna. Najważniejsze obrazy artysty zawisły w wyściełanej czerwonym aksamitem sali, przypominającej kuferek. Kilka kroków dalej wzrok przyciąga czerwona sofa w kształcie ust, która okazuje się częścią kompozycji składającej się na całą twarz. Tu nie ma wyznaczonego kierunku zwiedzania. Tutaj każdy, indywidualnie musi odnaleźć własną drogę poprzez teatralne labirynty. W Figueres historia zatacza swój krąg. To tu zmarł Dali, a jego ciało złożone zostało w krypcie pod muzeum.
Opony Pirelli w ogrodzie
Droga do drugiego wierzchołka Trójkąta Dalego jest kręta i wąska. Warto jednak pokonać 35 km, aby znaleźć się w małym Port Lligat położonym na skalistym półwyspie Cap de Creus. Na wzgórzach piętrzą się urokliwe domki pokryte białą farbą. Dach jednego z nich wieńczą olbrzymie jaja. To Casa Museu Dali, czyli dom Salvadora i jego żony Gali urządzony w kilku chatach rybackich. Cały wystrój doskonale oddaje osobowość artysty i wprowadza w całkiem oderwany od rzeczywistości świat. Pod schodami skrywają się jaja, fortepian pozbawiony został klawiszy na rzecz gwoździ, a ze ścian spoglądają wypchane ptaki. W wielu pomieszczeniach drzwiczki szafek oklejone zostały fotografiami, a obok zielonej kanapy w kształcie ust stoi olbrzymi niedźwiedź z lampą w łapie. To nie koniec iście surrealistycznych doznań. Ulokowany na zewnątrz basen przypomina ten z pałacu w Grenadzie. Wokół niego stoi dumnie Diana w stroju myśliwego, różowa kanapa w otoczeniu modeli opon Pirelli oraz ludzik Michelina. Całość otacza gaj oliwny. W takim ekstrawaganckim otoczeniu, z widokiem na zatokę, Salvador i Gala wspólnie spędzali czas oddając się swoim pasjom.
Tron dla Gali
Dalsza droga wiedzie na południe do małego miasteczka położonego w prowincji Girona. To w Púbol wstąpić można do trzypiętrowego zamku, który Dali podarował żonie na urodziny. Musiał jednak spełnić jedną prośbę. Otóż, mógł odwiedzać Galę jedynie na jej pisemne zaproszenie. W ciągu dziesięciu lat do zamku zawitał tylko dwa razy. Castell Gala-Dali utrzymany w gotycko-renesansowym stylu otacza ogród wypełniony rzeźbami słoni o wydłużonych, patykowatych nogach. Tutaj umieszczono także fontannę ozdobioną kolorowymi popiersiami Richarda Wagnera. Wnętrze, jak na zamek przystało, urządzone zostało po królewsku. W holu zwiedzających wita wypchany koń, z grzbietu którego Dali udzielał wywiadu. Uwagę zwraca złoty tron Gali opatrzony herbem i strzeżony przez dwa stwory, łoże z baldachimem oraz kolekcja sreber z monogramem kobiety. W gablotach wyeksponowana jest kolekcja sukien stworzona przez dyktatorów mody. W podziemnej kaplicy zamku spoczęła po dokonaniu żywota jego pani. Salvador po śmieci żony wprowadził się do Castell Gala-Dali. Mieszkał w nim dwa lata, do momentu wybuchu pożaru.
0 KOMENTARZY