Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Wolny akt czynienia

To najładniejszy budynek w mieście, z najlepszym widokiem – twierdzą mieszkańcy Słupcy.

Z okien Muzeum Regionalnego widać fontannę w stawie pełnym nenufarów. Za nią kołyszą się drzewa otaczające Skwer im. Apolinarego Szeluty, kompozytora związanego ze Słupcą.

Beata Czerniak, dyrektor muzeum, rozmawia w sali konferencyjnej z zaproszonymi gośćmi o pozyskaniu funduszy na remont organów kościoła parafialnego, wykonanych przez Mathiasa Brandtnera, osiemnastowiecznego pomorskiego organomistrza.

Muzeum Regionalne w Słupcy - główne wejście

Muzeum Regionalne w Słupcy – główne wejście

Na biurku leży lokalne wydanie gazety, a w nim duży artykuł poświęcony ostatniemu spotkaniu w muzeum. Absolwenci Uniwersytetu Artystycznego z Poznania Dominika Czerniak, Joanna Bartosik i Bartosz Choryan zorganizowali mobilny projekt – „Regał”. Działania dotyczą „jednoosobowej fabryki książek”. Młodzi artyści zaproponowali warsztaty dla wszystkich zainteresowanych etapami powstawania eksponatów „Regału”. Na razie skorzystały z nich dzieci z słupeckich przedszkoli.

Działając poza centrum, na prowincji muzeum ma do spełnienia wiele różnych funkcji. Dostępność informacji sprawia, że hasło „prowincja” coraz rzadziej jest rozpatrywane w kontekście czysto geograficznym. Z drugiej strony tak zwana światowość istnieje wyłącznie w opozycji do prowincji. Bez względu na stosowane nazewnictwo, przebywając z dala od centrum można rozwinąć wrażliwość czerpiąc z wielu, różnych źródeł.

Muzeum w Słupcy obchodzi w tym roku czterdziestolecie swojej działalności. Przeszło długą drogę od izby muzealnej do miejsca, w którym systematycznie spotykają się mieszkańcy Słupcy.

Beata Czerniak - dyrektor Muzeum Regionalnego w Słupcy

Beata Czerniak – dyrektor Muzeum Regionalnego w Słupcy

Julia Panufnik: Jak w epoce muzeów interaktywnych sprawdza się działalność muzeum stacjonarnego?

Beata Czerniak: Tę pracę trzeba po prostu lubić. Imprezy cykliczne: Noc w Muzeum, odpustowe spotkania, koncerty organowe, Koncerty Papieskie pochłaniają wiele czasu. Nieustannie trzeba szukać nowych pomysłów na interpretację tematów pobudzających do dzielenia się myślami. Trzeba sprostać wzrastającym oczekiwaniom stałych bywalców i przyciągać nowych odbiorców.

JP: Która wystawa albo które wydarzenie wywołało najwięcej emocji?

BC: Obchody czterdziestolecia istnienia muzeum przywołały wspomnienia. Do wielu tematów chciałabym powrócić, ponieważ od mieszkańców Słupcy wciąż napływają nowe materiały. Dla mnie najważniejszym wydarzeniem była wystawa w 2000 roku zatytułowana „Przyjaciółki”. Potem powstał monodram pod tytułem „Listy z wygnania”. Zainspirował on młodzież z MDK oraz z słupeckiego LO do wielu artystycznych poszukiwań. Zwieńczeniem wystawy było powstanie filmu o tym samym tytule w reżyserii W.Różyckiej- Zborowskiej. Scenariusz powstał na podstawie listów słupeckiej żydówki Danuty Rozental do jej polskiej koleżanki Grażynki Harmacińskiej, pisanych w latach 1940-42. Na biurku mam zdjęcie… jest na nim Grażynka i ja, dołożyłam też portret Danusi. Jeżdżę z filmem na pokazy, wygłaszam prelekcję… Wciąż jednak czuję niedosyt…

JP: Dlaczego właśnie „Przyjaciółki” stały się tak ważne?

BC: Była też nagradzana wystawa „Obóz jeńców i internowanych pod Strzałkowem”, a zeszłoroczny konkurs dotyczący losów powstańców listopadowych dostarczył wielu ważnych tematów wartych dalszego rozwinięcia. Najbliższe są mi jednak „Przyjaciółki”. Ta historia jest tym bardziej wzruszająca, że przecież od początku w i e m y już jak się skończy. Bo gdyby Danusia jakimś cudem przeżyła to by się na pewno do swojej przyjaciółki odezwała…

***

Ołtarz - fragment ekspozycji

Ołtarz – fragment ekspozycji

Żadne muzeum w epoce sztuki aktualnej nie może funkcjonować odizolowane od świata. Prowincja wyzwala się z pejoratywnego określania jej jako duchowej inercji. Liczy się chęć „przeżywania”, którą zaspokoić można działaniami aktywizującymi mieszkańców. Muzeum to miejsce służące człowiekowi. Poprzez stwarzanie sytuacji pobudzających wrażliwość, dostarcza mu wiedzy o nim samym. Czyżewski w „Czasie prowincji” pisze, że należy „zagospodarować prowincję wolnym aktem tworzenia”. To właśnie napędza działalność Muzeum Regionalnego w Słupcy.
Ostatnie słowo należy do Beaty Czerniak.

BC: A muzeum w Pyzdrach? Pracuje tam tylko archeolog i pani, która sprząta…a ile rzeczy się dzieje…
JP: Na pewno sprawdzę.

(fot. Olivia Panufnik)

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*