Muzeum Rekina
Mięso rekina nie należy do najpopularniejszych dań w Europie, kojarzone jest raczej z kuchnią azjatycką. Jest jednak zakątek na północnych krańcach Europy, gdzie specjalnie preparowany rekin to lokalny przysmak, który ma raczej marne szanse na karierę na świecie. Jedna z wytwórni tego specjału prowadzi również muzeum, w którym można obejrzeć proces produkcji, poznać historię i rolę rekina w islandzkiej kulturze i gospodarce, a także samodzielnie przekonać się, jak smakuje Hákarl.
Muzeum położone jest na malowniczym wybrzeżu na zachodzie Islandii, w miejscowości Bjarnarhöfn. Na samym końcu drogi znajduje się parking i kilka niewielkich budynków. Od razu też można wyczuć, że tutaj przetwarza się ryby. Jednak prawdziwie niezapomniane wrażenia zapachowe miały się dopiero zacząć.
Muzeum składa się z ekspozycji wewnątrz jednego z budynków oraz z części plenerowej. W środku miły młody kustosz serdecznie zapraszający do zwiedzania. Na Islandii słowa takie jak „tłok” czy „tłum” mogłyby spokojnie nie występować w słownikach, więc mogliśmy liczyć na pełne zaangażowanie i prywatne wręcz oprowadzanie. Na ekspozycji zgromadzono obiekty związane z pozyskiwaniem i przetwarzaniem rekiniego mięsa, przykłady miejscowej fauny w postaci wypchanych ptaków, zasuszonych fragmentów rekina, a także modele łodzi i statków używanych dawniej i dziś. Całości dopełniają fotografie i materiał filmowy, wyświetlany w zawieszonym pod sufitem telewizorze. Goście ciekawi szczegółów mogą liczyć na dodatkowy komentarz na żywo.
Po obejrzeniu wystawy zwiedzających czeka degustacja, która wiąże się ze wspomnianymi na początku wrażeniami zapachowymi i smakowymi. Rekiny grenlandzkie, które są źródłem tego rarytasu, gromadzą w tkankach mocz, by przeciwdziałać zamarzaniu w lodowatym oceanie. To powoduje, że mięso jest trujące. Aby stało się jadalne, należy zakopać je w ziemi na 6-12 tygodni aby „dojrzało”, a potem przez kilka miesięcy suszyć na powietrzu. Po tych zabiegach mięso nadaje się do spożycia, ale jest to zdecydowanie przyjemność dla koneserów. Amoniak nie wyparowuje całkowicie i jest aż za dobrze wyczuwalny w smaku i zapachu. Na zwiedzających czekają dwie miski: z pokrojonym w kostkę Hákarlem i z ciemnym chlebem do zagryzienia. Trzeciej miski nie ma. Po spróbowaniu rekina można oczywiście zakupić pudełko tego przysmaku na wynos.
Przetwórnia i muzeum to przedsięwzięcie rodzinne, prowadzone od kilku pokoleń. W całej Islandii jest kilka tego typu przedsiębiorstw, które zapewniają podaż na rynku krajowym i światowym. Produkcja jest na tyle skromna, że nikt nie prowadzi połowu rekinów – przetwórnie skupują od rybaków osobniki, które zaplątały się w sieć przy okazji połowów innych gatunków.
Ostatnim punktem zwiedzania jest suszarnia, czyli szopa bez ścian, w której spod powały zwisają porcje rekiniego mięsa w ostatniej fazie dojrzewania. Z wyglądu przypominają smaczną wędzoną rybę, ale przyjemne wrażenie znika, gdy wiatr zawieje w naszym kierunku. Znowu – wrażenia zapachowe niezapomniane.
Piękny krajobraz, kawał historii i kultury Islandii i stosunkowo dobry dojazd sprawiają, że podróżując po wyspie warto zawitać do urokliwego Bjarnarhöfn.
0 KOMENTARZY