Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Przez śluzę do miasta

Brama Poznania to instytucja specyficzna, o czym informuje już samo rozwinięcie nazwy: interaktywne centrum historii Ostrowa Tumskiego. Nie jest to zatem muzeum, raczej zamknięty w atrakcyjnej architekturze multimedialny ośrodek, opowiadający o doniosłej roli tumskiej wyspy jako stołecznej siedziby Mieszka I. Funkcję tę dodatkowo podkreśla położenie centrum w pobliżu pierwszej na polskich ziemiach katedry, nekropoli piastowskich władców. Brama Poznania przybliża zresztą także późniejsze dzieje miasta, lokowanego w XIII wieku już nie na wyspie, lecz na lewym brzegu Warty. Zwiedzając naszpikowane elektroniką wnętrza centrum trudno nie zadawać sobie pytania o rzeczywiste relacje tej „interaktywnej” instytucji z jej otoczeniem. Co mianowicie ma łączyć supernowoczesną Bramę Poznania ze starymi historycznymi osiedlami: Śródką i Ostrowem Tumskim, a także resztą miasta?

Jedną z prób ustanowienia takiego połączenia była eksponowana do niedawna (1 marca 2015 roku) wystawa czasowa autorstwa Michała Kępskiego Z rzeką w tle. Biografia śluzy katedralnej. Co ciekawe, prezentowano ją poza właściwą bryłą architektoniczną Bramy Poznania, w dawnym forcie śluzy, a więc w obiekcie zabytkowym, połączonym nomen omen ze współczesnym kompleksem szklaną kładką przerzuconą nad rzeką. Stary fort stał się dzięki temu strefą graniczną pomiędzy multimedialnym centrum, a przestrzenią miasta. Choć oddziela oba te obszary, zarazem łączy je ze sobą, stając się w istocie forpocztą, albo też – jak można by powiedzieć nawiązując do nazwy instytucji – bramą samej Bramy Poznania.

Ekspozycja zorganizowana w kilku pomieszczeniach o różnej kubaturze, rozłożonych na dwóch kondygnacjach przedstawia genezę powstania tumskiej śluzy i jej zasadnicze znaczenie w planie obrony miasta – twierdzy, jaką był Poznań przez niemal cały wiek XIX, aż do roku 1904. W przypadku zagrożenia atakiem nieprzyjacielskich wojsk śluza katedralna miała doprowadzić do zalania znacznych połaci terenu, tworząc trudne do przebycia rozlewiska. W istocie jednak jaz nigdy nie został wykorzystany, raczej odwrotnie, przegroda spiętrzająca w znacznym stopniu poziom wody na Cybinie (druga, obok Warty, rzeka oblewająca Ostrów Tumski) była przyczyną kilku rozległych powodzi w centrum Poznania. Przypomina o tym dość przewrotnie fotografia (jedyne zachowane zdjęcie „z życia” śluzy) przedstawiająca cesarskich żołnierzy, którzy siedząc w otworach strzelniczych na zewnątrz fortu starają się rozbijać kijami tafle kry na rzece. Obrazek ten wygląda zaiste groteskowo w konfrontacji z samym budynkiem fortu, zbudowanym zgodnie z najwyższymi standardami pruskiej inżynierii wojskowej i hydrotechniki.

Wystawa opowiada także o późniejszej historii fortu z czasów, kiedy przestał już pełnić rolę, dla której powstał. Po II wojnie światowej jego wnętrze zaaranżowano na pomieszczenia niewielkich warsztatów oraz mieszkania. I właśnie nagrane przez Michała Kępskiego wspomnienia dawnych mieszkańców budynku śluzy – wówczas dzieci, a dziś osób w wieku starszym – stanowią paradoksalnie najciekawszy fragment wystawy. Wypowiedzi świadków dawnych wydarzeń, czy też wyeksponowane w przestrzeni budowli zabytkowe elementy architektoniczne przynależą bowiem do innego niż multimedialna prezentacja, choć całkowicie autentycznego języka. Stary fort wraz z ekspozycją poświęconą losom żyjących tu kiedyś osób stał się dla interaktywnego centrum tym, czym jest rama dla obrazu, która spaja jego wnętrze, zawartość z tym, co na zewnątrz i co wobec tej zawartości obce. Wystawa połączyła zatem to co minione, z tym co teraźniejsze i w tym sensie dawna śluza katedralna zaczęła funkcjonować jako substytut muzeum, czy też jedyne miejsce o jego znamionach w obszarze świadomie pozbawionym jakichkolwiek eksponatów, a więc w miejscu o zgoła niemuzealnym statusie. Wyciągnięcie przedmiotu z jego pierwotnego kontekstu i włączenie go w obręb ekspozycji oznacza – co dawno już zauważył Jerzy Świecimski – nadanie mu nowego znaczenia, znaczenia eksponatu. Sama ekspozycja jest natomiast „nowoczesnym wynalazkiem powiązanym integralnie z muzeum, wiąże się ze specjalną organizacją publicznej przestrzeni.”[1] Krzysztof Pomian pisząc o roli muzeum wskazywał, że od XVIII wieku, czyli od narodzin tej instytucji, polega ona na tym, że muzeum jest publiczną przestrzenią spotkania „służącą do wymiany postaw i ustalania hierarchii wartości formującego się społeczeństwa nowoczesnego.”[2]

Muzealne desygnaty, takie jak scenografia surowych wnętrz historycznego fortu, specjalnie zaprojektowany etalaż wystawy, tabliczki opisowe i makiety wykorzystał kurator ekspozycji Z rzeką w tle jako osnowę dla „projektu społeczno-naukowego”[3]. Zebrane w jego ramach przez Michała Kępskiego wspomnienia ludzi mających przed laty związek z tytułowym budynkiem mają udowadniać „partycypacyjny” – jak to się określa w tekście wprowadzającym – charakter wystawy.[4] Ale koncepcjamuzeum partycypacyjnego, ogłoszona przez amerykańską kuratorkę i muzeolożkę Ninę Simon w 2010 roku postrzega zwiedzającego jako aktywnego odbiorcę treści prezentowanych na wystawie, a nawet oferuje mu znacznie więcej: muzealny widz w perspektywie przyjętej przez Simon może bowiem te treści „przetwarzać, komentować, wpływać na ich zmianę.”[5] Zwiedzający ufundowany w muzeum partycypacyjnym występuje zatem w zupełnie nowej roli: autora, a przynajmniej współautora wystawy.[6] Dostrzegając wagę i różnorodność zadań, jakie mają do wypełnienia muzea wobec potrzeb dzisiejszego społeczeństwa można dyskutować, na ile założenia teoretyczne przylegają do możliwości rzeczywistej „partycypacji” odbiorcy w praktycznych realizacjach muzealnych i zastanawiać się, czy nie powinna ona się wyrażać przede wszystkim w przedsięwzięciach o charakterze edukacyjnym. Trzeba przyznać jednak, że projekty partycypacyjne są dziś często wykorzystywanym przez instytucje publiczne środkiem do nawiązywania bliższych kontaktów z otoczeniem, mając także za zadanie potwierdzenie zakorzenienia tych instytucji w społecznej tkance.

Czy wystawa Z rzeką w tle była rzeczywiście projektem partycypacyjnym? Ostatecznie zaprezentowano na niej wybór zaledwie pięciu krótkich, trwających po około 1,5 minuty wycinków wypowiedzi lokatorów dawnego fortu (choć zarejestrowany materiał był znacznie obszerniejszy). Wydaje się, że twórcy wystawy nie w pełni zaufali skądinąd bardzo już dziś rozpowszechnionej na historycznych ekspozycjach metodzie tzw. historii mówionej (oral history). Obok wszelkich walorów dokumentacyjnych i narracyjnych głos ludzki dobiegający z głośników umieszczonych w różnych częściach ekspozycji mógł stać się znakomitym środkiem urozmaicającym monotonię ceglanych murów i niezwykle oszczędną scenografię wystawy. Obawy przed oddaniem historiom ludzkim prymatu w całej warstwie narracyjnej wystawy, jak i wspomniana „skromność” infrastruktury wystawienniczej to chyba najbardziej niewykorzystane przez twórców tej skądinąd interesującej i oryginalnej prezentacji szanse na pozyskanie odbiorcy. Poza wszystkim, przybliżyła ona bowiem mało znany fragment z dziejów Poznania i pokazała tajemniczy nawet dla stałych mieszkańców miasta fort śluzy w zupełnie nowym świetle. Wypada mieć nadzieję, że autorzy kolejnych czasowych ekspozycji tumskiego centrum także nie zapomną o społecznym wymiarze Bramy Poznania. Bo drzwi już uchylono.

 

Tekst: Gerard Radecki
Zdjęcie: Łukasz Gdak (materiały promocyjne „Bramy Poznania”)

 

[1] Jerzy Świecimski, ……, Universitas, Kraków 2008, s. 155
[2] Krzysztof Pomian, Zbieracze i osobliwości, ….. s. 63
[3] Określenie pochodzi z ulotki towarzyszącej wystawie (nie podano autora).
[4] Ibid.
[5] Cyt wg: Olga Gałuszek, Co ma koronka do wiatraka? Niderlandy. Historia pewnej wystawy (praca napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Piotra Piotrowskiego na Studiach Podyplomowych IHS UAM), Poznań 2013, m-pis), s. 2. Warto wspomnieć, że jedna z pierwszych w Polsce wystaw przygotowanych według tych założeń partycypacyjnego została zrealizowana pod zacytowanym powyżej tytułem w Muzeum Narodowym w Poznaniu w maju 2013 roku.
[6] Por. także: Aleksandra Janus, Jak rozpoznać projekt partycypacyjny kiedy się go widzi? w: http://innemuzeum.pl/2012/04/jak-rozpoznac-projekt-partycypacyjny/(dostęp: 28.06.2013), Piotr Idziak, Muzeum partycypacyjne: nowa książka o współuczestniczeniu publiczności w programie muzeum, w: http://muzeoblog.org/2010/05/09/www.participatorymuseum.org/read/ (dostęp: 28.06.2013) jak również: Aleksandra Janus, Dorota Kawęcka, Partycypacja w koncepcji Niny Simon i jej europejskie realizacje, www.slideshare.net/kawencja/muzeum-partycypacyjne-i-jego-europejskie-realizacje/ (dostęp: 28.06.2013).

                

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*