Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Muzeosfera bez barier

 

ania zorawska zdjecie duze

– rozmowa z Anną Żórawską, prezeską Zarządu Fundacji Kultury bez Barier

 

Zuzanna Stańska: Od jakiegoś czasu przyglądam się Waszej działalności w muzeach i naprawdę jestem pod wrażeniem.

 

Anna Żórawska: Dziękujemy! Staramy się, a z roku na rok jest coraz łatwiej, bo muzea zaczynają rozumieć jak fantastyczne i ważne jest udostępnianie ekspozycji osobom z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. Dzięki temu nasz projekt Muzeum „Poza Ciszą i Ciemnością”, współfinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, może się rozwijać.

 

Za chwilę porozmawiamy o tym bardziej szczegółowo, ale najpierw cofnijmy się do Waszych początków. Jak się to wszystko zaczęło?

 

Na początku były marzenia, a chęć ich zrealizowania sprawiła, że udało się stworzyć fundację działającą na rzecz udostępniania szeroko pojętej kultury osobom z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. W 2008 roku zaczęliśmy od udostępniania kina i filmów, rok później przyszedł czas na teatry, a w 2010 roku stwierdziliśmy, że nie może nas, a przede wszystkim widzów niewidomych i niesłyszących, zabraknąć także w muzeach. Mieszkamy w Warszawie, ale działamy w całej Polsce.

 

To zatrzymajmy się w roku 2010. Co wtedy zrobiliście?

 

Zajęliśmy się Muzeum Powstania Warszawskiego. Zrobiliśmy przede wszystkim audiodeskrypcję większości wystawy. Powstało pięć i pół godziny opisów do słuchania i, jak się okazało, popełniliśmy grzech nadgorliwości, bo ludzie niby byli ogromnie zadowoleni, niby wszystko chwalili, ale potem przyznawali, że zbyt długo, zbyt dużo, zbyt dokładnie, że nie da się wysłuchać wszystkiego… Od tamtej pory jesteśmy bardziej ostrożni, dokonujemy rygorystycznej selekcji, bo przecież nie chodzi o to, by wykonać, jak mówiła Wisława Szymborska, bardzo dużo, bardzo dobrej, nikomu nie potrzebnej roboty (śmiech).

Oprócz audiodeskrypcji wprowadziliśmy wtedy też pewne novum, przydatne osobom z dysfunkcją słuchu. Pierwszy raz w Polsce stworzyliśmy broszurę z opisem dźwięków – były to dźwięki walczącej Warszawy. Dzięki niej osoby niesłyszące wychodząc z muzeum wiedzą, że bije – i jak bije – w nim serce walczącej Warszawy, że co kilkadziesiąt sekund nad muzeum nadlatują hitlerowskie bombowce, a chwilę przed nalotem rozbrzmiewa sygnał alarmu przeciwlotniczego.

I jeszcze jedno – zrobiliśmy też tyflografiki z eksponowanymi w MPW symbolami. Mają one wielką wartość edukacyjną, pozwalają zrozumieć niewidomym dzieciom, a czasami i dorosłym, jak wyglądały swastyka czy gwiazda Dawida.

 

DominiaKucner_MuzeumPowstaniaWarszawskiego (15)

Zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego z audiodeskrypcją zrealizowane podczas I Warszawskiego Tygodnia Kultury Bez Barier

Do czyich drzwi zastukaliście potem, po 2010 roku?

 

Na chwilę zostaliśmy jeszcze w Warszawie, a nasz wybór padł na Zamek Królewski i Muzeum Narodowe. W Zamku zrobiliśmy do tej pory audiodeskrypcje 6 sal, a w Muzeum Narodowym – to nasz rekord – opatrzyliśmy audiodeskrypcją 95 obrazów. Nasze najmłodsze dziecko w Muzeum Narodowym to 11 dzieł z Galerii Sztuki XX i XXI wieku.

Pracowaliśmy także w Muzeum Fryderyka Chopina, gdzie nagraliśmy audiodeskrypcje i zrobiliśmy tzw. wideotłumaczenia, czyli dołączyliśmy tłumacza języka migowego do wszystkich prezentowanych na wystawie filmów. A potem przyszedł rok 2013 i nasze podróże po Polsce. Zjawiliśmy się w Słupsku, w Muzeum Pomorza Środkowego, gdzie opatrzyliśmy audiodeskrypcją 15 obrazów Witkacego oraz w Krakowie, w Fabryce Emalia Oscara Schindlera. W Fabryce udało się zrobić tak dużo, że, w tej chwili, jest to dla nas wzorcowa realizacja, choć oczywiście o wszystkich innych miejscach myślimy ogromnie ciepło.

 

Jak Wam się współpracuje z muzeami?

 

Coraz lepiej. Zawsze wszystko zależy od ludzi, którzy pracują w danym miejscu. Jeśli uda się ich przekonać, zaangażować to wszystko jest możliwe, wszystko może się zdarzyć. Na przykład to, że znaleźliśmy się w Fabryce Schindlera, było w dużym stopniu zasługą Kasi Bury, Eli Lang i Bartka Heksla – trójki pracowników Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, muzeum, do którego należy Fabryka. Spotkaliśmy się na szkoleniu dla przewodników miejskich i turystycznych, które zorganizowaliśmy w 2012 roku. Od razu złapaliśmy dobry kontakt, a gdy rok później odezwaliśmy się z propozycją udostępnienia niewidomym i niesłyszącym Fabryki Schindlera, zostaliśmy przyjęci z wielkim entuzjazmem. Inny przykład, Słupsk. Tam dzięki znanej witkacolog opiekującej się w muzeum zbiorami Witkiewicza, Beacie Zgodzińskiej-Wojciechowskiej, udało się stworzyć i nagrać na prawdę świetne audiodeskrypcje do 15 prac Witkacego. Powtórzę więc jeszcze raz to samo: zawsze wszystko zależy od ludzi.

DominiaKucner_MuzeumPowstaniaWarszawskiego (7)

Zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego z audiodeskrypcją zrealizowane podczas I Warszawskiego Tygodnia Kultury Bez Barier

 

Czyli trzeba zarażać tą ideą innych muzealników w innych miastach…

 

Tak. Najważniejsze jest, żeby było wiadomo o co chodzi. Na początku naszej działalności ludzie się za głowę łapali: „Film pokazywać niewidomym? Obrazy? Tak się nie da!” – mówili. Teraz, na szczęście, coraz rzadziej się to słyszy. Jest rozmowa, dialog, coraz większa świadomość narzędzi, jesteśmy zapraszani na spotkania z animowania kultury. Nie musimy już tak bardzo przekonywać, że udostępnianie kultury osobom niewidomym i niesłyszącym jest możliwe. Oczywiście na ideał trzeba jeszcze trochę poczekać, to wszystko to proces, ale śnieżna kula kultury bez barier już ruszyła, toczy się, powiększa i zagarnia w siebie kolejnych ludzi i następne miejsca. A my marzymy o tym, żeby ludzie decyzyjni, planując przyszłe budżety, dawali z automatu kieszonkę na udostępnienie wystawy niewidomym i niesłyszącym. Nie potrzeba przecież na to dużych pieniędzy…

 

Co Wam najbardziej przeszkadza, gdy staracie się dostosować kolejne wystawy, muzea, galerie?

 

Jeszcze raz podkreślę, że bardzo ważny jest człowiek. Są takie muzea, które myślą, że są dostępne, a kiedy przychodzimy i mówimy ile jeszcze im brakuje do prawdziwej dostępności, to oni unoszą się dumą i mówią nam, że nie jesteśmy im potrzebni. Ciężko cokolwiek konsultować z ludźmi, którzy uważają, że wiedzą lepiej. Są też spore problemy z ekspozycjami, jeśli muzea mają podpisane kontrakty z wykonawcami gwarantujące niezmienność wystawy przez jakiś okres, najczęściej przez kilka lat. Dlatego np. nie możemy zainstalować na stałe filmów z wideotłumaczeniem i zamiast na wystawie, lądują one w szufladzie i czekają na lepsze czasy, albo są wykorzystywane wyłącznie podczas specjalnie zorganizowanych wydarzeń w muzeum. W takich przypadkach zawsze proponujemy jakieś alternatywne rozwiązania, np. odtwarzanie wideotłumaczeń w salach kinowych. Zawsze też podkreślamy, że każda audiodeskrypcja, którą tworzymy lub konsultujemy w ramach Muzeum „Poza Ciszą i Ciemnością” powinna zostać udostępniona na stronie internetowej muzeum. I to sie dzieje, ale często same strony www są kompletnie niedostosowane do potrzeb osób niewidzących. Ciężko im wtedy znaleźć te pliki, to jest duże utrudnienie.

 

A czy niewidomi, niesłyszący chodzą w ogóle do muzeów? Czy jest sens robić te wszystkie dostosowania?

 

Bardzo często słyszymy te pytania i zawsze odpowiadamy, że na udostępnianych przez nas wystawach zjawia się kilka, kilkanaście, niekiedy kilkadziesiąt osób od razu na premierze z audiodeskrypcją. Widzowie ci wiedzą wtedy, że to muzeum będzie się im opowiadało. Ale z rozmów z naszymi odbiorcami wiemy, że chodzą i do muzeów niedostosowanych, tyle że trudno ich zauważyć. Bo jak poznać niewidomego czy niedowidzącego, gdy nie ma białej laski czy czarnych okularów, albo niesłyszącego, gdy nie widać aparatu słuchowego? Najczęściej nie da się…

Z drugiej strony muszę też przyznać szczerze, że nie powinno się oczekiwać, iż niewidomi i niesłyszący „zaleją” udostępnione muzea, że przyjdą ich tysiące. Tak się nie stanie, bo, po pierwsze, oni naprawdę w dużej mierze nie są przyzwyczajeni do chodzenia do muzeów i trzeba ich tego nauczyć. Po drugie zaś odsetek osób zainteresowanych muzeami i galeriami będzie wśród widzów z niepełnosprawnością podobny do tego, który obserwuje się wśród pełnosprawnych, a ci ostatni przecież w większości nie garną się na wystawy.

 

Jakie są Wasze dalsze plany?

 

Czekamy na informacje, czy dostaniemy w przyszłym roku grant z Ministerstwa. Zmieniamy nazwę projektu z Muzeum „Poza Ciszą i Ciemnością” na Muzeosferę bez Barier. Chcielibyśmy poszerzać naszą działalność także o nowoczesne technologie ułatwiające życie niepełnosprawnym. Wiemy, że chociaż bardzo byśmy chcieli, nie uda nam się dotrzeć do wszystkich – w przypadku naszych odbiorców nie każdy może wyjść z domu, nie każdy jest samodzielny, potrzebny jest przewodnik. Stąd od samego początku, wszystko to co robimy, „wrzucamy” do internetu. Chcielibyśmy także dotrzeć do mniejszych ośrodków, wyjść z naszymi działaniami poza wielkie miasta.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Fundacja Kultury bez Barier – to fundacja zajmująca się udostępnianiem kultury osobom niewidomym i niesłyszącym. Podejmowane przez nią działania mają prowadzić do tworzenia warunków gwarantujących osobom z niepełnosprawnością wzroku i słuchu komfort w czasie wizyty w kinie, teatrze, muzeum i galerii; warunków dających możliwość samodzielnego i kompetentnego odbioru sztuki. Systematyczne i powszechne udostępnianie tekstów kultury ma być także, kierowanym do wszystkich, zaproszeniem do dialogu o potrzebie i możliwościach budowania społeczeństwa otwartego, świadomego, wolnego od stereotypów i uprzedzeń.

 

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*