Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Odnalezienie dwóch obrazów Marcello Bacciarellego od kuchni

fot. Mateusz Jędrzejewsk

– o historii odkrycia zaginionych dzieł rozmawiam z Karoliną Zalewską.

Na początku zeszłego roku w mediach pojawiła się informacja o odnalezieniu przez poznańską policję dwóch obrazów Marcello Bacciarellego, zaginionych w czasie wojny. Karolina Zalewska, jako pierwsza, przy okazji zupełnie innych badań natrafiła na trop dzieł. Podczas naszej pierwszej rozmowy szybko zorientowałam się, że Karolina jest trochę cichym bohaterem tej historii. Bez jej intuicji i pracowitości z pewnością nikt nie odkryłby zaginionych obrazów „Poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej przez Salomona” oraz „Salomon otoczony niewiastami cudzoziemskimi składa ofiary bogom pogańskim” potocznie nazwany „Ofiarą Salomona”.

ZS: Karolino, czym zajmujesz się na co dzień?

KZ: Zajmuję się opisywaniem dzieł sztuki, robieniem kwerend, zazwyczaj do obiektów, które mają być konserwowane lub są konserwowane. Zajmuję się też edukacją muzealną i od czasu do czasu pozyskiwaniem funduszy na konserwację zabytków dla instytucji kultury.

To Ty jesteś osobą, od której wszystko się zaczęło. Jeżeli prześledzić oficjalne informacje prasowe, historia odnalezienia dwóch obrazów Bacciarellego jest dość enigmatycznie opisana, nigdzie też nie ma mowy o Twojej roli w odkryciu dzieł. Od czego tak na prawdę wszystko się zaczęło?

Historia zaczęła się w zeszłym roku latem, kiedy Łazienki Królewskie zamówiły u mnie kwerendę obrazów Marcello Bacciarellego z Sali Salomona. Jak wiadomo, same obrazy nie zachowały się do naszych czasów, spłonęły w 1944 roku, a moim zadaniem było znalezienie źródeł pokazujących jak one wyglądały.

Czyli zrobiłaś czysto naukową kwerendę, podczas której natrafiłaś na jakiś trop.

Tak. Musiałam zbadać wszystkie źródła opisujące sześć zniszczonych obrazów Bacciarellego – dwóch dużych kompozycji na ścianach bocznych, trzech wąskich prostokątnych na fasetach i jednego plafonu. Szukałam przedstawień, rycin, fotografii, które pokazywały salę do 1944 roku i tego, co zostało po pracy Bacciarellego i jego zespołu, np. rysunków, które znajdują się w Muzeum Narodowym w Warszawie i szkiców olejnych. Ciekawymi źródłami były również opisy Zygmunta Batowskiego [przedwojenny polski historyk sztuki i muzeolog] uwzględniające kolory, bo dysponowaliśmy tylko czarno białymi zdjęciami. Sporej ilości informacji dostarczały mi także obrazy XIX-wiecznych malarzy, którzy przychodzili do Łazienek jak na plener. Dlatego zaczęłam śledzić aukcje dzieł sztuki, bo na nich takie obrazy się pojawiały.

Prześledzenie aukcji z poprzednich lat to standardowy element prowadzonych przez Ciebie badań?

Stworzyłam sobie taki tryb pracy. W jakim miejscu mam szukać informacji zależy tylko ode mnie i specyfiki danego tematu. Aukcje są oczywiste, biorąc pod uwagę, że faktycznie mogły się pojawić na nich XIX-wieczne przedstawienia uwzględniające kolorystykę dzieł z Sali Salomona, co było tak ważne. W ten sposób ku mojemu zaskoczeniu, trafiłam także na parę dzieł, dwa szkice olejne do dwóch dużych obrazów bocznych z Sali Salomona, które spłonęły w 1944 roku, przypisywanych Bacciarellemu. To była aukcja z 2008 roku.

Poswiecenie_Swiatyni_Bacciarelli

Marcello Bacciarelli, Poświęcenie Świątyni

 

Skojarzyłam, że w Muzeum Narodowym w Poznaniu znajdują się dzisiaj dwa szkice do obrazów na fasecie natomiast trzy olejne szkice określone jako “szkic obcej ręki” (namalowane nie przez Bacciarellego), widniały jako straty wojenne, nieodnalezione po 1945 roku.

Dwa z trzech szkiców ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu to nasze odnalezione obrazy?

Okazało się, że tak, cała historia była jednak bardziej zawiła, niż się wydawało. Przede wszystkim, skojarzenie obrazów z katalogami Muzeum Narodowego w Poznaniu utrudniało kilka rzeczy. W katalogach MNP obrazy były określone jako szkic obcej ręki, na aukcji, widniały jako Bacciarelli. Już się nie zgadza nazwisko – domy aukcyjne mają obowiązek weryfikować to, co u siebie wystawiają z oficjalnymi listami obiektów zaginionych, stąd tutaj ten mechanizm zawiódł. Druga rzecz, obrazy nie mają sztywnych tytułów. Kolejna sprawa utrudniająca to brak zdjęć, przez co nie można było szybko udowodnić, że to zaginione poznańskie szkice olejne. Jest jeszcze jedna trudność, ktoś kto sporządzał inwentarz przed wojną przy jednym ze szkiców przepisał złe wymiary, należące do szkicu obrazu z fasety. Nie zgadzało się tak na prawdę wszystko: autor, częściowo wymiary, tytuł i nie wiadomo jeszcze jak obiekt wyglądał.

Zaczęłam kojarzyć pewne fakty i mieć podejrzenia, że obrazy z aukcji mogą być zaginionymi szkicami olejnymi z MNP. To było oczywiste, że dom aukcyjny nie udzieli mi informacji na temat właściciela obrazu, ale wiedziałam, że tego typu znaleziska można zweryfikować na stronach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pomimo tego, że śledztwo tego typu nie należało do przedmiotu mojego zlecenia dla Łazienek, zaczęłam drążyć.

Ministerstwo prowadzi listy zaginionych obiektów prawda?

Strat wojennych jest tak wiele, że te publikowane listy nie obejmują wszystkiego, dlatego trzeba czasami dotrzeć bezpośrednio do bazy danych Ministerstwa. Zwróciłam się wówczas z prośbą o radę do Romana Olkowskiego, który zajmuje się badaniem proweniencji zbiorów w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zweryfikowaliśmy informację o stracie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a następnie skontaktowałam się ponownie z Muzeum Narodowym w Poznaniu. Po uzyskaniu pewności, że mamy właściwy trop, oficjalnie dokonałam zgłoszenia w Ministerstwie. To był ten moment, że musiała wkroczyć siła wyższa, bo ze względów prawnych nie byliśmy w stanie sami tego badać. Natomiast w Ministerstwie jest komórka, która zajmuje się tego rodzaju sprawami w kraju i zagranicą. I na pół roku sprawa ucichła. Potem cała Polska dowiedziała się, że odnalezione szkice olejne to faktycznie dzieła Bacciarellego z Muzeum Narodowego w Poznaniu, straty wojenne. Jak przechodziły one z rąk do rąk jest teraz sprawdzane przez policję. Druga część śledztwa to badanie samych obrazów, z tego co wiem z mediów, przeszły konserwację powojenną.

IMG_7563

Odzyskanie takiego obrazu zaangażowany jest cały sztab ludzi, to są badacze tacy jak Ty, Ministerstwo, eksperci z muzeów, policja, prokuratura, same domy aukcyjne…

W przypadku obiektów, które znajdują się w Polsce Ministerstwo nie jest stroną, bo mamy właściciela i policję oraz prokuraturę. Ministerstwo w takich sytuacjach podpowiada rozwiązania, też jakby z racji swojej rangi przyjmuje te zgłoszenia. Ale zdecydowanie przy takich historiach mamy do czynienia ze sztabem ludzi. Pamiętajmy, że te dowody, które trzeba zgromadzić to dowody historyczne, zdjęcia, dokumenty, niezbędne są badania konserwatorskie. Słyszałam o przypadku obrazu, który był tak zniszczony, że trudno było stwierdzić czy to ten zaginiony obraz. Wyglądał kompletnie inaczej niż na zdjęciu zrobionym przed wojną, takie przypadki się zdarzają.

Niesamowita historia. Wykazałaś się wielką czujnością i intuicją.

Na początku przyszło mi do głowy, że to niemożliwe, że nikt tego nie zauważył wcześniej. Ale to była fascynująca sprawa. Robiąc kwerendę dla Łazienek, które nie były stroną w sprawie, bo nigdy nie były właścicielem olejnych szkiców Bacciarellego wszędzie musiałam mówić, że nikogo w tej sprawie nie reprezentuję ale drążę, bo wydaje mi się, że tak trzeba.

I faktycznie, było trzeba. Życzę Ci więcej takich historii przyczyniających się do odzyskiwania zaginionych obrazów.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*