Przejdź do głownej zawartości

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich osobom trzecim. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies

Twitter w muzeum

Prowadzenie profilu polskiego muzeum na Twitterze to prawdziwe wyzwanie. Prezentuję spostrzeżenia po 4-miesięcznym, regularnym tweetowaniu doniesień z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu.

Nasze konto wystartowało na początku lutego. Narzędzie poznałem w czasie kilkuletniego, prywatnego tweetowania. Dzięki temu nie były mi obce podstawowe funkcjonalności i charakter serwisu. Wpisy pojawiają się nie rzadziej niż 5 razy w tygodniu (podobnie jak na Facebooku). W tym miejscu należy dodać, że w obu serwisach zamieszczane są teksty o podobnej treści. Jednak nie są one bezmyślnie przeklejane. Oprócz prezentowania aktualnej oferty muzeum, skupiam się na przekazach absolutnie unikalnych – na bieżąco informowałem o tym, co dzieje się w muzeum w czasie „Nocy z Inkami”, organizowanej w ramach międzynarodowej akcji „Noc Muzeów” (w sumie 6 tweetów ilustrowanych fotografiami wykonanymi z pomocą telefonu w momencie dokonania wpisu).

Publikowanie własnych treści to tylko połowa sukcesu. Twitter to społeczność, dlatego najważniejsza jest interakcja. Z tego względu nie loguję się na konto tylko po to, aby zrobić wpis, ale również po to, aby podejrzeć, co dzieje się u followanych (śledzonych) przeze mnie użytkowników. W przypadku naszego muzeum są to głównie inne polskie muzea i placówki kultury, zwłaszcza z lokalnego podwórka. Gdy zaciekawi mnie jakiś wpis (tweet), opatruję go szarfą „ulubione” albo – gdy tematycznie wiąże się z archeologią lub działalnością naszego muzeum (zatem potencjalnie zaciekawi również naszego followersa) – udostępniam go.

Przygotowując własne tweety, zastanawiam się, w jaki sposób wykorzystać 140 znaków, w których muszę zmieścić wypowiedź. Najczęściej linkuję do naszej strony internetowej, dlatego używam serwisu skracającego linki (Goo.gl – narzędzie firmy Google). Pamiętam również o hashtagowaniu, czyli umieszczaniu przed słowami kluczowymi znaku „#” – dzięki temu osoba szukająca na Twitterze informacji np. o wystawach, wpisując „#wystawa”, znajdzie wszystkie tweety na ten temat.

I tak po 4 miesiącach intensywnej pracy u podstaw udało się mi zdobyć… 56 obserwujących. Dlaczego tylko tyle? Głównie spostrzeżenie jest następujące – w polskiej twitterosferze okołomuzealnej nadal brak odruchów społecznościowych. Żadne z muzeów, które followuję, nie polubiło żadnego mojego wpisu, nie mówiąc o udostępnieniu. Największa interakcja ze strony innego muzeum to followanie. A to zdecydowanie za mało na Twittera. Dyskusje na naszym profilu nawiązywane były w zasadzie jedynie z osobami prywatnymi, a nasze treści lubiane lub udostępnianie przez kilka profili lokalnych i krajowych mediów np. @NoweMedia i @lepszyPOZNAN.

Wniosek – polskie muzea powinny zewrzeć szyki i zacząć się wspólnie promować na Twitterze. Tylko silny głos wspomagany udostępnianiem i „lubieniem” trafi do szerszej rzeszy odbiorców. Z podziwem odnotowuję fakt, że Muzeum Powstania Warszawskiego posiada ponad 4 tys. śledzących. Jednak zdziwiłem się, że instytucja ta obserwuje tylko 1 konto na TT (Twitterze). Zatem to muzeum nie prowadzi dialogu z użytkownikiem i nie podgląda tego, co piszą inny użytkownicy „ćwierkacza” – wykorzystuje Twittera tylko w połowie. Drugie pod względem liczby obserwujących, czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, śledzi ponad 100 innych użytkowników. Niestety, rzadko kiedy stosowane są w profilach muzealniczych hashtagi. To jednak kluczowe, by wpisy trafiały do osób, których dane treści interesują. A przy niszowości polskiej twitterosfery brak stosowania tego podstawowego narzędzia skazuje nawet najciekawsze treści na porażkę i zapomnienie. Wbrew pozorom Twitter wymaga więcej nakładu pracy niż Facebook – należy precyzyjniej dobrać tekst (musi być krótki i precyzyjny), opatrzyć hashtagami, skrócić linki.

Reasumując: na kilkaset polskich muzeów tylko 47 posiada konta na TT (lista przygotowana przez @ZStanska), z czego 31 jest aktywnych – tzn. wykonywane są tylko wpisy. Zapomina się, że kluczowy w Twitterze jest jego społecznościowy, egalitarny charakter – lubmy, udostępniajmy, a może nawet – komentujmy! Chociaż ta ostatnia opcja wymaga najwięcej nakładu sił, dlatego warto zacząć od promowania wpisów wartościowych. W Twitterze nie ma miejsca na egoizm ery pierwszych stron internetowych – „zamieszczę i niech czytają”. Takie podejście to przeszłość. Zachęcam operatorów Twittera w polskich muzeach do interakcji i wzajemnego wsparcia.

0 KOMENTARZY

Dodaj własny komentarz

*
*
*