Na strychu u Pana Boga
Amsterdam, od wieków jeden z największych portów w Europie, równie długo jest miejscem mieszania się narodowości, wyznań i kultur. Wielokulturowość odcisnęła specyficzne piętno na obliczu miasta, a wiele spośród jego budowli świadczy o wspaniałej historii metropolii. Duża ich część jest również dowodem rodzącej się powoli i charakterystycznej dziś tolerancji panującej w mieście. Trudno jednak zaprzeczyć, że było ono również świadkiem wielu społecznych i religijnych niepokojów. Z pewnością największym była reformacja, która zepchnęła katolicyzm do roli jednego z tolerowanych wyznań, zaś pierwszorzędne prawo przyznała religiom reformowanym, przede wszystkim kalwinizmowi. Wymownym świadkiem tych zdarzeń była jedna z najbardziej niezwykłych świątyń Holandii, kościół Ons’ Lieve Heer op Solder – czyli pod wezwaniem Naszego Pana na Strychu. Od zewnątrz budynek nie różni się od setek innych siedemnastowiecznych kamienic wznoszących się nad kanałami Amsterdamu. Próżno tu zatem szukać krzyży, strzelistych okien czy wież. To jego wnętrze decyduje o wyjątkowości tego miejsca, poddasze kryje bowiem zbudowany około 1660 roku kościół.
Choć od 1581 roku protestantyzm stał się dominującą religią na terenie Holandii, trzeba podkreślić, że samego katolicyzmu nie zakazano. Mógł on być wciąż wyznawany, jednak pod ściśle określonymi warunkami. Najważniejszym z nich był szczególnie dotkliwy zakaz oficjalnego, publicznego kultu. Dla katolików było to ogromne utrudnienie, wszak ważnym elementem kultu były choćby wszelkiego rodzaju procesje, łącznie z tą najważniejszą, w Święto Bożego Ciała. To jednak nie powstrzymało wiernych przed gromadzeniem się – wzorem pierwszych chrześcijan spotykali się w magazynach, miejscach pracy czy domach współwyznawców. Co bogatsi przeznaczali na ten cel osobne pomieszczenia, w których na stałe montowano ołtarze, wykonywano często bardzo bogatą dekorację malarską i rzeźbiarską. Władze przymykały na to oko pod warunkiem, że praktyki te odbywały się nieoficjalnie, a nowe miejsca spotkań, swoiste kościoły, były nierozpoznawalne z zewnątrz.
Historia powstania kościoła Ons’ Lieve Heer op Solder związana jest z Janem Hartmanem. Ten bogaty amsterdamski kupiec był żarliwym katolikiem, a jego syn przygotowywał się do wstąpienia do stanu kapłańskiego. W 1661 roku Hartman kupił – składającą się właściwie z trzech oddzielnych budynków – kamienicę w najstarszej, najbardziej prestiżowej dzielnicy miasta i niemal natychmiast rozpoczął jej przebudowę. W suterenie i na parterze umieścił swój sklep i magazyny. Na pierwszym i drugim piętrze znalazły się pomieszczenia kuchenne i mieszkalne. Przystosowywanie na potrzeby kościoła strychów trzech stojących obok siebie budynków trwało do 1663 roku. Powstała w ten sposób przestrzeń zdolna pomieścić około sto pięćdziesiąt osób. Po śmierci Hartmana dom przechodził z rąk do rąk, sam kościół nie przestawał jednak funkcjonować.
Obecny wygląd kościoła to wynik zmian, jakich dokonano w nim na początku osiemnastego wieku. Rozbudowano wówczas górną emporę, a około 1715 roku ustawiono nowy ołtarz. Jego stosunkowo prosta struktura składa się z dwóch kolumn, między którymi zamontowano obraz autorstwa Jacoba de Wita, ukazujący Chrzest Chrystusa. Na zwieńczeniu ponad nim ustawiono figurę Boga Ojca. Ołtarz kryje jednak tajemnicę. Cokół kolumny po lewej stronie mieści mechanizm, który po uruchomieniu ujawnia drewnianą ambonę, dosłownie wyjeżdżającą przed ołtarz. Po zakończeniu kazania chowano ją ponownie – w ten sposób oszczędzono miejsce, jakie zajmowałaby zwykła kazalnica. Na przeciwległym krańcu świątyni, na niższej z empor umieszczono w 1794 roku nieduże organy. Już współcześnie zawieszono na ścianach liczne obrazy ukazujące sceny ze Starego i Nowego Testamentu oraz wizerunki świętych.
Po zwiedzeniu kościoła warto przyjrzeć się innym pomieszczeniom w domu Hartmana. Przechodząc z jednego do drugiego, pokonać trzeba prawdziwy labirynt drewnianych, kręconych schodów, które skonstruowano tak, by zajmowały możliwie najmniej przestrzeni. Wystrój poszczególnych pokoi pochodzi z różnych okresów, od siedemnastego do dziewiętnastego wieku. Na pierwszym piętrze znajduje się z pewnością najbardziej reprezentacyjny pokój, urządzony na zlecenie Hartmana. Jest wysoki aż na dwie kondygnacje, a jego najważniejszym elementem jest monumentalny kominek z dwiema kręconymi, wykonanymi z ozdobnego marmuru kolumnami. Nad nimi ustawiono obraz Prezentacja Jezusa w świątyni. W głębi domu, na parterze, znajduje się kolejne warte obejrzenia pomieszczenie, kuchnia, zainstalowana tu jednak dopiero w 1888 roku. To proste, dość surowe wnętrze wykonano z materiałów uzyskanych z rozbiórki okolicznych domów. To z nich pochodzą siedemnastowieczne płytki, pokrywające wszystkie ściany. Każdą zdobi inny motyw – zwierzęta, bawiące się dzieci, łyżwiarze, postaci chodzące na szczudłach. Pokrywanie ścian bądź ich fragmentów tego typu dekoracją było w Holandii bardzo popularne.
Kościół Ons’ Lieve Heer op Solder od dawna nie pełni już funkcji religijnych, mieści się tu teraz jedno z popularniejszych muzeów Amsterdamu. Choć w mieście znajduje się kilkadziesiąt innych, często równie ciekawych świątyń, szczególną uwagę warto zwrócić właśnie na kościół na poddaszu. Jak żaden inny świadczy bowiem o niezwykłej historii miasta i jego mieszkańców.
0 KOMENTARZY